Reklama
Reklama

To nie były tylko plotki ws. Meghan. Próbuje zarobić nawet na tym

Meghan Markle robi wszystko, żeby nie dać o sobie zapomnieć. Rozwój własnej marki, realizacja szeroko komentowanego serialu dla jednej z platform streamingowych, a teraz kolejny projekt, na którym zapewne zarobi krocie. Na przemian podkreślająca swój wysoki status i przekonująca, że żyje tak jak wszyscy Amerykanka właśnie pochwaliła się, co znajduje się w jej garderobie...

Od początku tego roku coś ewidentnie zmieniło się w strategii wizerunkowej Meghan Markle. Już pierwszego dnia 2025 aktorka powróciła na Instagrama, aby z czasem na dobre się na nim rozgościć. Obecnie stanowi on dla niej główny kanał komunikacji ze światem; kanał, który obserwuje obecnie ponad 2,6 mln osób.

To właśnie tam żona księcia Harry'ego przekazała ważny komunikat.

Reklama

Meghan robi, co może, by zwrócić na siebie uwagę. Próbuje zarobić nawet na tym

W poniedziałkowe popołudnie na jej InstaStories znalazła się reklama portalu ShopMy, który umożliwia dzielenie się z innymi swoimi ulubionymi produktami od różnych marek. Zakładając konto w serwisie Markle chciała odpowiedzieć na rzekomo powtarzające się prośby o wyjawienie, skąd pochodzą jej ubrania.

"Wielu z was pytało, więc oto jest! Starannie dobrana i wyselekcjonowana kolekcja rzeczy, które kocham - mam nadzieję, że przypadną Ci do gustu!" - napisała Meghan.

Jak można się domyślać, gwiazda postawiła na ekskluzywne marki. W zaprezentowanym przez nią zestawieniu znalazły się m.in. biała lniana koszula za prawie 750 zł, naszyjnik za niemal dwa tysiące, sandały od Saint Laurent za trzy tysiące, suknia o wymownej nazwie "Windsor" za pięć tysięcy czy nieco droższy od niej kaszmirowy sweter.

Nasuwa się pytanie, jaki 43-latka miała interes w tym, by pokazywać innym wnętrza swojej szafy. Odpowiedź jest prosta: pod niektórymi z elementów garderoby kryją się linki afiliacyjne, a to oznacza, że kobieta, podejmując niewielki wysiłek, może zarabiać na ich sprzedaży. Sprytne?

Trudno jednak oczekiwać, że akurat ta aktywność zmieni jej niezbyt ciekawe położenie.

Meghan Markle próbuje swoich sił na wielu polach. Nie zawsze to działa

Przypomnijmy, że w połowie lutego Markle ogłosiła publicznie odświeżenie komunikacji wizualnej swojej marki. Wraz z nim zmianie uległ i jej logotyp, co od razu wywołało niemałą aferę.

Niedługo później na VOD wylądowała seria "Z miłością, Meghan". Wtedy jeszcze nikt nie mógł się spodziewać, jak szeroko - i bardzo krytycznie - będzie ona oceniana.

To, co miało zapewne w zamyśle ocieplić wizerunek eksksiężnej, przyniosło zupełnie odwrotny efekt. Mówi się, że Netflix musi żałować ogromnych pieniędzy (około sześć milionów dolarów za odcinek!), jakie wydał łącznie na wyprodukowanie trzech seriali pary "wygnańców". Teraz nie ma jednak wyjścia - jako że drugi sezon obśmianej serii powstawał równolegle z pierwszym, nie pozostaje nic innego, jak tylko wypuścić go w świat i liczyć się z tym, że i znowu stanie się on obiektem ironicznych żartów.

A co gorsza, platforma jest też partnerem biznesowym brandu Meghan. Znajdujące się w jej ofercie produkty mają niebawem trafić do sprzedaży stacjonarnej, ale dziwnym trafem niewiele firm jest zainteresowanych współpracą...

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Wyszły na jaw plany Meghan i Harry'ego. Łagodna zwykle Kate nawet nie kryła złości

Gwyneth Paltrow tak potraktowała Meghan Markle. Fani stoją po jej stronie

Meghan Markle wstydzi się swojego nazwiska. Załamany ojciec grzmi w mediach

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Meghan Markle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy