Małgorzata Wyszyńska. W drodze na szczyt
Małgorzata Wyszyńska swoją przygodę z telewizją (dokładnie poznańskim oddziałem TVP) zaczynała jako pogodynka jeszcze w latach 90. XX w. Prowadziła także program informacyjny "Teleskop". Potem pięła się po szczeblach kariery - wyżej i wyżej, aż dotarła na szczyt. Została szefową “Wiadomości". Pozycja pozwoliła jej na robienie porządków, roszad... Przekonała się o tym - i to dotkliwie - Danuta Holecka.
Wyszyńska była nie do zatrzymania. Dwa lata po pogodynkowym debiucie poprowadziła - uwielbiany przez widzów - "Teleexpress", z którym związana była do 2006 r.
Potem było tylko lepiej - była gospodynią "Kawy czy herbaty?", "Lata z Jedynką", "Bezpiecznej Jedynki", współprowadziła koncert Superjedynek podczas 43. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu i relacjonowała także wizytę Benedykta XVI w Polsce w 2006 r. Współpracowała też z TV Polonia.
Wyszyńska i pierwsze rozstanie z TVP
W 2006 r. nastąpił przełom w jej karierze - została twarzą "Wiadomości" (zastąpiła Dorotę Gawryluk). Z formatem związała się na cztery lata.
W 2010 r. Jacek Karnowski najpierw pozbył się Doroty Wysockiej-Schnepf, a następnie wręczył wypowiedzenie i Wyszyńskiej. Ponoć nie najlepiej wyszła w badaniach wizerunkowych, ale nieoficjalnym powodem zwolnienia miały być zbyt wysokie zarobki dziennikarki (prezenterka miała ponoć gwiazdorski kontrakt opiewający na 35 tysięcy złotych miesięcznie, a na wizji pojawiała się tylko 4-5 razy w miesiącu). Nie dostała odprawy czy odszkodowania.
To miał być jej pierwszy koniec w Telewizji Polskiej.

Wyszyńska poza TVP. Jednak się nie poddała...
Przyklejono mi łatkę niepopularnej, nielubianej dziennikarki na podstawie badań, których nie widziałam. To osłabia moją pozycję na rynku
Postanowiła, że będzie walczyć. Jej zdaniem zwolnienie było bezzasadne, udała się więc do sądu, by dochodzić swoich praw.
"Po tym, jak potraktowały mnie obecne władze TVP, nie widzę żadnej możliwości współpracy z nimi. To, co dzieje się teraz w »Wiadomościach«, jest całkowicie sprzeczne z moją wizją i pojęciem dziennikarstwa. Nie po to przez ponad 13 lat zdobywałam szlify i doświadczenie dziennikarskie, by teraz sprzeniewierzać się wszystkiemu, czego mnie nauczono" - mówiła w maju 2010 r. dla "Plejady".
Do "Wiadomości" nie chciała wrócić. Nie wyobrażała sobie pracy z Karnowskim. Jak podkreślała: różniło ich wszystko.
Jednak żal pozostał, a chęć powrotu na łono TVP była duża...
Wyszyńska wróciła do TVP. Porządki w zespole

Wyszyńska odwołała się od decyzji - konflikt w tej sprawie zakończył się ugodą, a w efekcie została nową szefową "Wiadomości". Zależało jej - jak opowiadała wówczas - by "program znowu był rzetelny i obiektywny". "Chciałabym, żeby »Wiadomości« odzyskały zaufanie widzów. Chcę je budować na starym, sprawdzonym zespole, który jest już tutaj od lat" — komentowała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" w listopadzie 2010 r.
I zaczęły się "czystki" - podziękowała za współpracę wszystkim "ludziom Karnowskiego". Z zespołem pożegnały się m.in. Marzena Paczuska i Danuta Holecka (przeszła do TVP Info - Wyszyńska "ocaliła" Piotra Kraśkę i Krzysztofa Ziemca) - obie dzisiaj są związane z TVP. Pierwsza została kierownikiem redakcji "Wiadomości", druga - główną prowadzącą program.
Wyszyńska stanowisko zachowała jedynie przez dwa lata. Wtedy też (znowu) dostała wypowiedzenie w trybie natychmiastowym. Była niewygodna dla Juliusza Brauna. To nie był dla niej jednak cios - sama wcześniej mówiła, że chce odejść w geście solidarności ze zwolnioną Iwoną Schymallą, dyrektorką TVP1, która - notabene - zaproponowała jej kierowanie zespołem "Wiadomości".

Wyszyńska chciała zrezygnować z funkcji, ale nie etatu. W liście do zarządu TVP napisała, że jest dyskryminowana i ignorowana przez Brauna.
Odnoszę wrażenie, że jestem celowo dyskryminowana i traktowana w sposób urągający wieloletniemu pracownikowi TVP, a co gorsza próbuje się mnie zastraszyć i stosować formę odpowiedzialności zbiorowej
"Jestem lekceważona, trzymana w niepewności co do mojej przyszłości w firmie, a dodatkowo jak już pisałam używa się wobec mnie i mojej rodziny metod, o których nie zawaham się powiedzieć, że pochodzą z minionego systemu" - pisała w liście wysłanym do rady nadzorczej Telewizji Polskiej. "Etat ma nawet prezenterka mieszkająca na stałe za granicą i pojawiająca się w pracy średnio co dwa miesiące. Co więcej, etat w APAI ma nawet osoba, która nie pracuje w redakcji »Wiadomości«, a w antenie programu pierwszego. Nie rozumiem zatem, dlaczego w moim przypadku pojawia się problem".
Nie zdecydowała się na walkę z byłym pracodawcą.
Drugie odejście. Koniec pewnej epoki
Najpierw (po dymisji Schymalli) zrezygnowała z kierowania redakcją, później nowy prezes TVP Juliusz Braun polecił ją zwolnić. I tak zakończyła się jej trwająca 15 lat kariera w Telewizji Polskiej.
Spędziłam w tej firmie 15 lat. Przykro patrzeć, jak teraz traci na każdym polu: wizerunkowym, finansowym i programowym. Żeby było jasne - nie powiem złego słowa o samej TVP, bo nauczyłam się tam naprawdę wiele. Miałam okazję pracować z profesjonalistami. Niestety, teraz zastąpili ich urzędnicy
W kuluarach mówiło się jednak, że było to pokłosie pozwu, jaki przeciwko wicedyrektorowi Jedynki złożył jej mąż Artur Michniewicz. W tle były oskarżenia o mobbing. Tej informacji nikt jednak oficjalnie nigdy nie potwierdził.
W piątek 13 stycznia 2012 r. Wyszyńska dostała wilczy bilet. Nie pozwolono jej nawet pożegnać się z widzami, choć miała poprowadzić główne wydanie "Wiadomości".
Wyszyńska była gwiazdą TVP. Dzisiaj niewielu o niej pamięta
Małgorzata Wyszyńska z dziennikarstwa jednak nie zrezygnowała. Od tego czasu mogliśmy ją usłyszeć w Radiu Puls (prowadziła audycję "Pytam wprost", w której rozmawiała z politykami, komentatorami, publicystami i dziennikarzami o najważniejszych wydarzeniach w Polsce i na świecie).
Dwa lata przez rozstaniem z TVP stanęła na ślubnym kobiercu - wybrankiem jej serca był dziennikarz Artur Michniewicz. Przez blisko dekadę ukrywali swój związek przed mediami. W 2008 r. podczas wakacji w Gruzji musieli relacjonować tamtejszą wojnę. "Mnie to doświadczenie kompletnie zmieniło. Cele, pragnienia, wszystko się przedefiniowało. Kiedyś praca zajmowała prawie całe moje życie. Teraz na pierwszym planie jesteśmy my dwoje, rodzina" - mówiła dla “Gali".
Poznaliśmy się w poznańskim oddziale TVP, gdzie byłam prezenterką i reporterką "Teleskopu". Na kolegium nagle podszedł do mnie i powiedział: "Jesteś na wizji naturalna, jak tego nie zaprzepaścisz, masz szanse przekonać do siebie widzów". Zapamiętałam to sobie. Ale długo trwało, zanim ta znajomość zamieniła się w coś poważniejszego. Nie przepadaliśmy jakoś specjalnie za sobą. Może byliśmy zbyt podobni: ambitni, niezależni, zainteresowani wyłącznie pracą

"Pasujemy do siebie. Chyba się nam udało" - podsumowała rozmowę. Zamieszkali w Poznaniu. Związała się z tamtejszym oddziałem "Gazety Wyborczej", o etyce mediów pisywała dla "Pressa", współpracuje z katolickim wydawnictwem i miesięcznikiem "W drodze" jako freelancerka. Postawiła też na własną działalność gospodarczą - prowadzi firmę zajmującą się szkoleniami medialnymi.
Czasem pojawia się w mediach jak ekspertka. "Jeszcze jedna istotna sprawa - wpływ polityków na media. Gołym okiem widać, który program komu sprzyja, a pojęcia obiektywizmu i bezstronności są na drugim planie. Jeśli przywróci się te wartości, to może być to sposób na przekonanie do siebie widzów, obawiam się jednak, że nie wszędzie jest to do zrobienia" - mówiła w 2015 r. dla portalu wirtualnemedia.pl o stanie polskich mediów.
Od lat już nie pojawia się publicznie. Praktycznie w ogóle nie zabiera głosu...
ZOBACZ TAKŻE:








