Reklama
Reklama
Tylko u nas

Ciąg dalszy afery ws. pomnika Marii Koterbskiej. Artystka zareagowała [POMPONIK EXCLUSIVE]

Podobnych przypadków było już w historii wiele, a jednak nadal budzą one duże poruszenie. Kto by się spodziewał, że akurat pomnik Marii Koterbskiej odsłonięty niedawno w Bielsku-Białej wywoła taki skandal. Wszystko przez niezadowolone głosy internautów, których oburzenie nagłośniło sprawę w skali krajowej. Na prośbę Pomponika do afery odniósł się już przedstawiciel urzędu miasta, a teraz Lidia Sztwiertnia odpowiadająca za rzeźbę. Artystka nie zamierza się jednak nikomu tłumaczyć.

100. rocznica urodzin królowej swingu. Pomnik Marii Koterbskiej narobił zamieszania

Maria Koterbska odpowiada za hity, które na stałe weszły do repertuaru piosenek nuconych pod nosem przez niemal wszystkich Polaków. "Brzydula i rudzielec", "Karuzela", "Parasolki", a wreszcie "Serduszko puka w rytmie cza cza" (sprawdź!) i "Wio koniku" - to właśnie wspomniana artystka powołała je do życia. A to nie jedyna jej zasługa.

Przez kilkanaście lat kobieta współtworzyła kabaret literatów "Wagabunda", w którym występowała m.in. obok Jacka Fedorowicza, Mieczysława Czechowicza czy Bogumiła Kobieli. Dopiero pod koniec ubiegłego roku na jaw wyszła prawda o romansie z Jeremim Przyborą, który pisał dla niej teksty piosenek. Mąż Koterbskiej wybaczył żonie zdradę, a para przetrwała razem 70 wspólnych lat.

Reklama

Nic dziwnego, że z uwagi na jej dokonania artystyczne władze rodzinnego miasta Koterbskiej (urodziła się ona w 1924 r. jeszcze w Białej, którą połączono z Bielskiem dopiero na początku lat 50.) chciały uhonorować gwiazdę sceny. Setna rocznica jej urodzin wydawała się do tego idealną okazją. Na uroczystym odsłonięciu pomnika pojawił się nawet syn piosenkarki i Jana Frankla, 70-letni dziś Roman Frankl. Wydarzenie odbiło się szerokim echem w mediach, choć może nie takim, jakiego by oczekiwano i pożądano...

Pomnik Marii Koterbskiej wywołał skandal. Musiało zareagować miasto

Zapewne zdarzenie zaznaczyłoby się tylko w historii lokalnej, gdyby nie wpisy, jakie posypały się pod relacją na oficjalnym fanpage'u miasta na Facebooku. Wśród nich przeważały zdecydowanie negatywne opinie. 

"Ten pomnik nie jest wspaniały, tylko obrażający urodę pani Marii. Jest zwyczajnie szkaradny"; "Dlaczego ją tak oszpecili?! Nawet nie można spojrzeć w jej wesołe, uśmiechnięte oczy"; "Gest piękny dla upamiętnienia... ale kto to jest? Gdyby nie podpis, nikt nie rozpoznałby naszej sławnej Pani Marii"; "To jest obraza dla wybitnej i pięknej Artystki. Wstyd i hańba dla miasta. A dla fanów królowej swingu ciężka obraza - niewybaczalna" - oburzali się internauci.

Przedstawiciele urzędu miasta nie pozostawili tej sprawy bez komentarza. W odpowiedzi na prośbę Pomponika o ustosunkowanie się do kontrowersji wokół wykonania pomnika rzecznik prasowy instytucji właściwie powtórzył oświadczenie, które można przeczytać pod postem w sieci.

"Przede wszystkim należy podkreślić, że autorka pomnika była w stałym kontakcie z synem Marii Koterbskiej - Romanem Franklem, który w pełni zaakceptował jego ostateczny kształt, a dla nas to właśnie opina rodziny była i jest w tej sprawie najważniejsza. I to jest nasz komentarz do krytyki, która pojawiła się w sieci po odsłonięciu pomnika. A czy jesteśmy zadowoleni z pracy Lidii Sztwiertni? Skoro zadowolony jest syn Pani Marii, to my tym bardziej. Co zaś do naszej oceny krytycznych komentarzy, to w myśl starej łacińskiej sentencji, że o gustach się nie dyskutuje, nie będziemy nikomu odbierać prawa do wyrażania opinii na temat pomnika" - przekazał nam Tomasz Ficoń.

Ciąg dalszy afery ws. pomnika Marii Koterbskiej. Artystka: "Nie mam się z czego tłumaczyć"

Wyjaśnień postanowiła udzielić również wspomniana Lidia Sztwiertnia, która od razu zaznaczyła jednak, że nie zamierza się tłumaczyć, "bo nie ma z czego". Głos w sprawie zabrała jedynie po to, by wyjaśnić, jakie motywacje artystyczne stały za jej projektem podobizny.

"Gdy dostałam propozycję wykonania pomnika, wymyśliłam, że pokażę Panią Marię w sytuacji, gdy wychodzi z teatru (w którym rzeczywiście występowała), po koncercie, z bukietem róż, tak jak to pewnie miało miejsce w rzeczywistości. Bardzo rzetelnie przejrzałam wszystkie możliwe zdjęcia (a miałam ich naprawdę dużo, m.in. od pana Romana Frankla, syna) i musiałam wybrać, jaką twarz pokazać. Na pewno nie uśmiechniętą, mimo że uśmiech był dla Niej bardzo charakterystyczny, ale w rzeźbie [jest] niedopuszczalny" - odsłoniła kulisy procesu rzeźbiarka. W tym fragmencie bezpośrednio odniosła się do zarzutów skupiających się na grymasie twarzy na pomniku wokalistki, który według niektórych ją oszpecił.

"Odrzuciłam też wygląd bardzo młodej i mocno starszej Pani Marii. Wybrałam twarz dojrzałej, atrakcyjnej kobiety. Maria Koterbska była wysoką, bardzo zgrabną kobietą, dobrze ubraną, co też chciałam pokazać w rzeźbie. W dolnej części zrobiłam fryz z przedmiotami z Jej piosenek, które mogą intrygować, zachęcać do sięgnięcia po Jej twórczość" - przekazała Pomponikowi Lidia Sztwiertnia.

Zgodnie z tym, o czym wcześniej poinformował przedstawiciel władz Bielska-Białej, artystka faktycznie konsultowała swój projekt, a nawet jego miniaturę z synem Koterbskiej, który obie te formy zaakceptował. Sztwiertnia zaznaczyła, że po odsłonięciu pomnika otrzymała dużo pozytywnych komentarzy, dlatego nie żałuje swojej decyzji pokazania gwiazdy muzyki właśnie w ten sposób.

Zakończenie jej oświadczenia jest zbieżne z reakcją na zamieszanie przez rzecznika prasowego urzędu. "Na pewno są tacy, którym to nie odpowiada, ale nie przypominam sobie sytuacji, by wszyscy byli zadowoleni" - wyraziła przekonanie rzeźbiarka w specjalnej wypowiedzi dla Pomponika.

Przekonała Was jej argumentacja?

Zobacz też:

Maria Koterbska zdradzała męża z Połomskim? Plotki niemal zniszczyły jej małżeństwo...

Przybora zdradzał żony na prawo i lewo. Nie do wiary, co wyszło w nowej biografii. W końcu sam uległ Osieckiej

Bogumił Kobiela: Słynny aktor zapłacił życiem za chwilę nieuwagi

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Maria Koterbska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy