Daria Ładocha mówi o montażu w "Azji Express". Głowaccy już się nie wykręcą
Szósta edycja programu "Azja Express" niedawno dobiegła końca. Emocje po finale jednak jeszcze nie opadły. Wciąż głośno jest nie o zwycięzcach show, a o Agnieszce i Piotrze Głowackich, który w tej edycji zrobili wokół siebie największe zamieszanie. Niedawno oboje swoje zachowanie tłumaczyli montażem telewizyjnym. Czy rzeczywiście miał on duży wpływ na ich postrzeganie przez widzów? Do tego w końcu postanowiła odnieść się prowadząca Daria Ładocha.
Program "Azja Express" doczekał się już sześciu edycji. Pierwsze trzy prowadziła Agnieszka Woźniak-Starak. Od czwartej edycji jej rolę przejęła Daria Ładocha. Prezentera dobrze sprawdza się w swojej roli i raczej jest lubiana przez fanów formatu.
Ekspertka kulinarna ma doświadczenie w tego typu formatach. W 2017 roku wygrała program "Agent-Gwiazdy". Doskonale więc wie, jakie emocje mogą targać osobami, które za wszelką cenę chcą jak najlepiej wykonać powierzone im zadania.
"Zawsze jestem koleżanką dla wszystkich moich uczestników, ponieważ ja mam bardzo wdzięczną rolę [...]. Kiedyś byłam uczestniczką takiego programu, więc zawsze włącza mi się empatia do uczestników. I to jest też tak, że naprawdę zapomina się o kamerach i naprawdę ten wyścig jest szaleńczy i naprawdę oni są głodni i naprawdę to, że nie wiedzą, gdzie spać powoduje takie odruchy, o których my nie jesteśmy sobie w stanie nawet pomyśleć" - wyznała niedawno Daria w rozmowie z Pudelkiem.
W tym sezonie "Azji Express" najwięcej zamieszania było wokół Agnieszki i Piotra Głowackich. Para kłóciła się od pierwszego odcinka. Widzowie zarzucali kobiecie, że niepotrzebnie tak bardzo denerwuje się na męża i że jest zbyt emocjonalna.
Nie tak dawno Agnieszka i Piotr tłumaczyli, w jaki sposób podeszli do programu i z czego wynikało ich zachowanie.
"Ja to wytłumaczę i będę to tłumaczył do końca, dlatego że mam do tego prawo, bo to jest mój zawód. Grać to znaczy grać tak jak w piłkę, tak jak na instrumencie. Tak samo aktor gra w gry. Czasem jest to film fabularny, czasem jest to serial, czasem jest to serial codzienny, czasem jest to spektakl, a czasem jest to reality. Te gry mają swoje zasady i tylko aktorzy wiedzą, co to znaczy grać w show. To znacz być prawdziwym w ramach umowy, a nie udawać. (...) Myśmy zagrali w reality" - mówił Piotr Głowacki w rozmowie z Pudelkiem.
Jednocześnie para wielokrotnie podkreślała, że jest zaskoczona montażem i że nie do końca podoba im się to, w jaki sposób zostali przedstawieni.
Widzowie programu oczywiście nie do końca przyjęli tłumaczenie bazujące na "magii montażu telewizyjnego". Jakkolwiek program nie zostałby zmontowany, to przecież sceny, które zostały pokazane w telewizji, musiały się wydarzyć.
Podobne zdanie w tym temacie ma zresztą Daria Ładocha.
"Mnie w 'Agencie' zrobili zołzą, jak oni mogli mnie tak pomontować. [...] na koniec dnia my to wszystko tam zrobiliśmy, każdy z nas wystąpił tak, jak wystąpił, a montaż wiadomo... to jest takie narzędzie, żeby podkręcać różne rzeczy, natomiast jeżeli ktoś powiedział krowa, to było powiedziane krowa i koniec" - stwierdziła prowadząca w wywiadzie i trudno się z nią nie zgodzić.
Zobacz też:
Przejmujący apel Darii Ładochy. Prosi o dalszą pomoc dla Jakubiaka
Agnieszka Głowacka ma żal do produkcji "Azja Express". Było zupełnie inaczej
Piotr Głowacki znów podpadł żonie. Tym razem już w Warszawie...