Reklama
Reklama

Janowski w końcu rozwiał wątpliwości ws. Brzozowskiego. Sam potwierdził. "Nie chciałem na to patrzeć"

W minioną sobotę miała miejsce historyczna chwila. Po kilkuletniej przerwie do "Jaka to melodia?" powrócił Robert Janowski. W trakcie jego nieobecności w roli gospodarza zastąpił go Rafał Brzozowski. Teraz gwiazdor wprost wyraził opinię na temat swojego następcy i zarazem poprzednika. Padły przykre słowa...

Robert Janowski wrócił do "Jaka to melodia?". Fani nie są zachwyceni

Robert Janowski pożegnał się z teleturniejem muzycznym w 2018 r. Wszystko ze względu na obowiązującą wówczas linię programową Telewizji Polskiej, która - podobnie jak niektórym innym artystom - była mu nie w smak.

"Miałem dłuższą przerwę, (...) nie było mi po drodze na Woronicza i świadomie podjąłem decyzję, że stamtąd odchodzę. A co do powrotu, jak się dostaje propozycje od ludzi decydujących o tym, jak ma wyglądać przyszła i teraźniejsza telewizja, to się nie odmawia. Tym bardziej że ten program jest też mój, tworzyłem go przez wiele lat" - powiedział w najnowszej rozmowie z Jastrząb Post.

Reklama

Rzeczywiście, prezenter był związany z show od 1997 r. W czasie, gdy zabrakło go w TVP1, fani programu domagali się jego powrotu. Ale było też wielu przeciwników takiej decyzji, co pokazały reakcje widzów na pierwszy odcinek w nowym sezonie. Nie przekonało ich nawet zaproszenie do zabawy wyjątkowych, dobrze znanych uczestników.

Nie tylko publiczność nie była zadowolona z takich przetasowań kadrowych. W obronie poprzedniego prowadzącego, Rafała Brzozowskiego, a zarazem swojego kolegi z "Koła Fortuny", stanęła Izabella Krzan. Gwiazda wdała się w rozpisaną na kilka rozdziałów słowną przepychankę z Janowskim.

Robert Janowski nie obejrzał ani jednego odcinka show z Brzozowskim. "Nie chciałem na to patrzeć"

Teraz okazuje się, że sam zainteresowany nawet nie może wyrazić zdania na temat swojego poprzednika w "Jaka to melodia?", ponieważ, co zaskakujące, ponoć nie śledził poczynań swego następcy. 

"Obejrzałem tylko pierwszy odcinek, który nastąpił po mojej kadencji. Z moją żoną, Moniką chcieliśmy obejrzeć do końca, ale nie wytrzymaliśmy. Stwierdziłem, że nie chciałem na to patrzeć. Nie było mi fajnie. 20 lat to prowadziłem, nagle tego nie ma, nie będę udawał, że byłem szczęśliwy z tego powodu. Wiadomo, że czegoś było mi brak. Musiałem zorganizować się na nowo i zastanowić, co robić, a ja tam przecież spędziłem 20 lat artystycznego życia" - wyznał szczerze w wywiadzie dla JastrząbPost.

Jak widać, problem nie tkwił więc w Brzozowskim jako takim, ale w niezwykle osobistym i emocjonalnym podejściu Janowskiego do formatu, z którym był związany przez większość kariery. Powrót na plan był przez niego wyczekiwany, ale wcale nie oznacza, że łatwy i przyjemny.

"Bałem się. Zawsze tak jest. Inni ludzie w sensie produkcyjnym. Jak ktoś znał te stare baraki na Woronicza, to tam jest siermiężnie. Tam czas się zatrzymał od głębokiej komuny. Teraz jest też piękny budynek, nowoczesna telewizja. Ale my nagrywamy cały czas w tych starszych miejscach, więc jeśli chodzi o to otoczenie, to tak, jakbym wszedł do starego mieszkania. W produkcji są nowi ludzie, ale bardzo fajni i życzliwi. Na pewno wiedzieli, że się stresuje i chcieli mi pomóc" - wyjawił reporterowi wspomnianego portalu.

Zobacz też:

Robert Janowski przerwał milczenie nt. powrotu do TVP. Mówi wprost, co dzieje się na planie show

Rafał Brzozowski oficjalnie ogłosił. Trudno uwierzyć, co go spotkało po odejściu z "Jaka to melodia?"

Rafał Brzozowski znienacka sam się przyznał. Najpierw zwolnienie z TVP, a teraz oficjalnie potwierdził plotki o sobie

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jaka to melodia | TVP | Robert Janowski | Rafał Brzozowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy