Reklama
Reklama

Rusin przeżyła dramat na wakacjach. Potrzebowała natychmiastowej pomocy

Dziennikarka Kinga Rusin wykorzystuje okres wakacyjny na podróżowanie po Ameryce Południowej. Trzeba przyznać, że kierunek, który obrała, jest dość niespodziewany. Aktualnie prezenterka nie wyleguje się w słońcu na plaży, tylko ochoczo spaceruje po górach w Peru. To właśnie tam spotkał ją niespodziewany dramat.

Wakacje na rajskiej wyspie nie przypadły do gustu Kindze Rusin

Kinga Rusin znana jest ze swojego zamiłowania do podróży oraz sportu. Dziennikarka co rusz pokazuje na swoim Instagramie egzotyczne miejsca.

Ledwo tydzień temu Kinga Rusin chwaliła się w sieci relacją z wakacji na wyspie Curacao. Egzotyczne plaże nie przypadły jej jednak za bardzo do gustu.

"Muszę trochę ponarzekać na Curacao. Sporo rzeczy nam się tu nie spodobało: w sumie słabe plaże (szczególnie w porównaniu z Arubą), a te lepsze dosłownie zastawione plastikowymi leżakami (to już chyba wolę polski parawaning), dużo komercji, korki, śmieci poza głównymi szlakami. Aż szkoda, bo potencjał jest i kilka super uliczek w stolicy, Willemstad też, ale najlepszy mają tu zdecydowanie... marketing" - napisała w mediach społecznościowych.

Reklama

Kinga Rusin zamieniła leżenie na plaży, na wspinaczkę górską. Wyprawa przysporzyła jej jednak niemałych kłopotów

Kinga Rusin chwali się w mediach społecznościowych także chwilami spędzanymi "na sportowo". Nic więc dziwnego, że wakacje w Peru postanowiła spędzić inaczej niż na Curacao.

Dziennikarka właśnie opublikowała na Instagramie wpis, w którym opisała swoją podróż po Peru. W poście uwagę zwracają przede wszystkim zdjęcia, na których Rusin pozuje na tle gór oraz z lokalnymi zwierzętami.

Zapierające dech w piersiach widoki górskie przysporzyły jednak dziennikarce dużo strachu. W momencie wędrówki Kinga nagle zaczęła odczuwać objawy choroby wysokościowej. Towarzyszył jej ogromny ból oraz mrowienie na rękach i nogach.

"Przygotowaliśmy się wcześniej na chorobę wysokościową. (...) Nic nie pomogło" - wyjaśniła dziennikarka.

Sytuacja była na tyle poważna, że Rusin na chwilę straciła przytomność.

"Kiedy zjechaliśmy z przełęczy na ok. 4000 m n.p.m., jakby mi odcięło prąd - odleciałam, zapadłam w sen - relacjonuje dalej.

Na szczęście Kindze z pomocą przyszli lokalni przewodnicy, którzy doskonale wiedzą, jak radzić sobie w takich trudnych sytuacjach. Dziennikarka otrzymała niezbędną pomoc i już następnego dnia poczuła się lepiej.

Mimo chwil grozy Rusin nie ma zamiaru rezygnować z dalszej podroży

Ta niebezpieczna sytuacja nie sprawiła jednak, że prezenterka postanowiła zrezygnować z wyjazdu. Wręcz przeciwnie, napisała, że zastanawia się, czy nie zostać w Peru jeszcze dłużej.

Kinga Rusin na wakacje oczywiście nie wybrała się sama. Towarzyszy jej ukochany - adwokat Marek Kujawa. Uprzedzając pytania internautów o niego, dziennikarka napisała z humorem:

"Marek czuję się na tych wysokościach jak na Marszałkowskiej. Nic go nie rusza".

Kinga Rusin wydaje się w końcu być zadowolona z wyprawy, którą zafundowała sobie tego lata.

Zobacz też:

Kinga Rusin postawiła sprawę jasno. Jej słowa zirytują niejednego

Córka Rusin i Lisa zaczęła nowy etap w życiu. Już tego nie ukrywa

Kinga Rusin w bikini pozuje dla Kujawy: "Mogłabym być syrenką"

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kinga Rusin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy