Głośny rajd Klaudii El Dursi. O tym mówili wszyscy
Pod koniec czerwca bieżącego roku polską część internetu obiegło nagranie z początku miesiąca, na którym widać, jak czarny mercedes wyprzedza jadące autostradą A2 samochody... pasem awaryjnym. Szybko okazało się, że kierowcą pojazdu była wówczas Klaudia El Dursi, która dwa dni po publikacji wideo skruszona odniosła się do sytuacji.
"Tak, to ja prowadziłam ten samochód, bo byłam za kierownicą i tak, to ja złamałam przepisy ruchu drogowego. Ta ogromna fala krytyki, która na mnie spadła, choć ogromnie bolesna - jest uzasadniona. Chciałam bardzo przeprosić za moje nierozsądne, brawurowe zachowanie. Jest mi ogromnie wstyd, jest mi przykro. Takie zachowanie absolutnie nie powinno mieć miejsca. Okazałam brak szacunku względem innych kierowców, za co jeszcze raz ogromnie przepraszam - powiedziała El Dursi w oświadczeniu opublikowanym na Instagramie.
35-latka zadeklarowała, że jest gotowa ponieść konsekwencje swojego czynu.
"Nie będę się próbowała tłumaczyć, bo nie ma wytłumaczenia na takie zachowanie. Żaden pośpiech tego nie usprawiedliwia, żadna chęć sprostania wszystkim zadaniom dookoła. Jeszcze raz przepraszam" - dodała.
Internauci od razu połączyli kropki. Tuż po niebezpiecznej podróży celebrytka chwaliła się na Instagramie, że adrenalina ją napędza, a choć ma skłonność do robienia wszystkiego na ostatnią chwilę i spóźniania się, zawsze jakimś sposobem udaje jej się dotrzeć wszędzie na czas. Nietrudno było się więc domyślić, jaki to faktycznie sposób.
Klaudia El Dursi usłyszała wyrok. Nie zamierza go komentować
Kilkanaście dni temu owe wspomniane konsekwencje w końcu przyszły. Sąd zdecydował się nałożyć na El Dursi karę grzywny w wysokości 3 tys. złotych i obciążyć ją kosztami postępowania, które oszacowano na 350 zł. Według niektórych wyrok ten jest wyjątkowo łagodny.
Nie ma wątpliwości, że ta kwota kompletnie nie uderzy celebrytki po kieszeni; niedługo później pokazała się ona przecież z torebką, której wartość wynosiła kilka razy więcej. Niektórzy wskazywali też, że w tym przypadku zaważyło znane nazwisko - gdyby podobnego wykroczenia dopuścił się przeciętny Kowalski, skutki mogłyby być zdecydowanie poważniejsze.
Nic więc dziwnego, że informacja o wysokości kary tak oburzyła internautów.
"Ona więcej wydaje na waciki", "Normalny obywatel za coś takiego dodatkowo miałby zabrane na trzy miesiące prawo jazdy", "Kolejna celebrytka ma ulgowe traktowanie i opiekę. Tyle to ona może zarobić przez godzinę" - pisali.
Zapytana o zakończenie swojej sprawy gwiazda postawiła sprawę jasno.
"Absolutnie nie jestem upoważniona do tego, żeby podważać czy dyskutować z wyrokiem sądu. Taki jest i ja nie będę tego komentowała" - ucięła temat w rozmowie z "Super Expressem".
Nagle El Dursi zdradziła nt. przeszłości. "To jest taki bodziec"
Modelka nie miała jednak oporów, by puścić nieco pary z ust na temat przeszłości. Choć aktualnie i od wielu lat El Dursi tworzy udany związek z przedsiębiorcą Jackiem Leszczyńskim, z którym doczekała się swojego drugiego syna (pierwszy jest owocem relacji, w której kobieta była w wieku 19 lat), nie zawsze dobrze układało się jej w miłości.
W rozmowie z Pomponikiem prezenterka wprost przyznała się do popełnienia zdrady.
"To zawsze są potężne wyrzuty sumienia. Ja takowe miałam, ale jest też we mnie (...) pierwiastek hedonisty, wiec jest to płynne. (...) To jest trochę tak, że jak jesteśmy szczęśliwi, to nie szukamy. Zawsze w mojej opinii to jest tak, że jeśli nie czujemy się komfortowo w relacji, w której jesteśmy, to jest taki bodziec, żeby posunąć się w tę stronę" - wyjawiła naszemu reporterowi.
"Skok w bok" doprowadził później do czegoś poważniejszego.
"Coś tam było" - skwitowała wymijająco El Dursi.
Zobacz też:
Klaudia El Dursi nie mogła uwierzyć własnym uszom. Tak zareagowała
Klaudia El Dursi właśnie ogłosiła to swoim synom. Nie kryli zaskoczenia
Klaudia El Dursi jednym zdjęciem wywołała burzę. Oto co jej zarzucają
