Reklama
Reklama
Tylko u nas

Krzysztof Ibisz zadebiutował w "halo tu polsat". Nie do wiary, co robi w przerwie [POMPONIK EXCLUSIVE]

Pod koniec sierpnia na polskim rynku zadebiutowała nowa śniadaniówka. Dopiero teraz po raz pierwszy poprowadzili ją Paulina Sykut-Jeżyna i Krzysztof Ibisz. W rozmowie z Pomponikiem prezenter podzielił się wrażeniami z debiutu i wyjawił, dlaczego na planie unika ekipy produkcyjnej. Kto by się spodziewał...

Krzysztof Ibisz to legenda Polsatu. Właśnie zadebiutował w nowej roli

Krzysztof Ibisz jest związany z Polsatem od niemal 25 lat. W tym sezonie czekają na niego nowe wyzwania. Już niebawem zobaczymy go ponownie w teleturnieju "Awantura o kasę", który powróci na antenę po niemal dwóch dekadach przerwy, i w zupełnie nowym paśmie stacji, śniadaniówce "halo tu polsat".

Reklama

Pomimo ogromnego doświadczenia telewizyjnego rola gospodarza w porannym programie jest dla niego nowością. Mimo to gwiazdor świetnie poradził sobie z zawodowym wyzwaniem, w którym towarzyszyła mu częsta ekranowa partnerka (prowadzą razem m.in. "Taniec z gwiazdami"), Paulina Sykut-Jeżyna. W pewnym momencie wywiadu z Pomponikiem kobieta nawet weszła w kadr i w słowo Ibiszowi, aby podziękować mu za pierwszy dzień pracy i wyrazić wdzięczność wobec widzów za zaufanie.

"To był bardzo emocjonujący poranek, świetne tematy. Jest taka magia wchodzenia w różne ważne tematy - czasami bardzo poważne, czasami śmieszne, luźne" - dzielił się wrażeniami z naszym reporterem prezenter. 

Przyznał, że do piątkowego wydania "halo tu polsat" długo się przygotowywał. Po raz pierwszy miał zresztą pojawić się w programie już tydzień wcześniej, ale ze względu na nagrywanie odcinków do wspomnianego telewizyjnego quizu, musiał zmienić plany.

Krzysztof Ibisz nigdy tego nie robi na antenie. "To jest piękne"

Widać było, że rozmówca naszego reportera wciąż jest pełen emocji po kilku godzinach spędzonych na kanapie w kolorowym studiu. 

"Dużo się tutaj dzisiaj działo, ale przede wszystkim mam bardzo pozytywne odczucia. Było sympatycznie, na luzie i mam nadzieję, że dla naszych widzów - bo to nich głównie myślę - to był bardzo fajny poranek, może inspirujący, może dający dobry nastrój na cały weekend" - wyraził przekonanie w wywiadzie dla Pomponika.

Wyjawił, że świetnie odnajduje się w formule opierającej się przede wszystkim na konwersacji z zaproszonymi gośćmi. W przeciwieństwie do konkurencyjnych stacji w "halo tu polsat" są one nieco dłuższe, a więc i pozwalają na pogłębienie omawianego tematu. 

"Rozmowy mają około siedmiu minut, więc da się zapytać o najważniejsze rzeczy. Taka jest formuła (...), szybkość musi być, bo świat jest szybki. Ale tu, gdzie trzeba zwolnić, to zwolnimy, a tam, gdzie da się przyspieszyć, to przyspieszamy" - zapewniał.

Nie jest mu też straszna rola prowadzącego, który nie udaje, że pozjadał wszystkie rozumy. 

"To jest piękne, że prowadzący nie wie, że może nie wiedzieć. Czasami oglądam programy, w których widzę, że prowadzący chce pokazać swoją wiedzę, a tymczasem gwiazdami są nasi eksperci i to od nich tę wiedzę czerpiemy, tak jak czerpałby ją widz przed telewizorem - my jesteśmy trochę jego ustami, jego uchem, jego okiem. Zawsze musimy podążać za naszym ekspertem" - wyjaśnił Ibisz.

Wyszło na jaw ws. Krzysztofa Ibisza. To dlatego unika ekipy "halo tu polsat"

Celebryta bardzo dba o spokój i wyciszenie na planie. Pomaga w tym również zachowanie ekipy realizacyjnej, która stara się odgradzać gospodarzy od chaosu panującego za kamerami. Ibisz przyznał, że ani razu nie słyszał w słuchawce ponagleń. Jedynie, co dobiegło jego uszu, to informacje o pozostałym do końca rozmowy czasie czy odliczanie sekund do końcowego zejścia z wizji.

Przy okazji 59-latek zdradził też, czym zwykle wypełnia antenowe przerwy. Krótkich kilka minut wykorzystuje zwykle na ostatnie szlify przed przyjęciem kolejnego rozmówcy.

"Jesteśmy przygotowani, ale mamy szansę zerknąć na to, co jest dalej. Jeszcze raz patrzymy na nazwiska gości, żeby wszystko dobrze powiedzieć. Mamy takie swoje małe stanowisko za napisem 'halo', a tam mamy tylko wodę i podwójne espresso oraz scenariusz. Dobrze mieć taki moment, kiedy możemy odsunąć się od wszystkich ludzi, bo tu jest z ekipy może 150 osób, i możemy chwilę być sami. To jest takie oczyszczające i daje nam możliwość wejścia ze skupieniem w kolejny temat" - przyznał Pomponikowi.

To właśnie dlatego Krzysztof Ibisz potrzebując chwili wyciszenia omija zatłoczone miejsca w hali produkcyjnej.

"Staram się nie wychodzić na korytarz, gdzie dużo się dzieje. Jestem sam, staram się być skupiony, i to skupienie, które mam z domowego przygotowania do wydania, i ten spokój, który mam w sobie, próbuję przenieść do studia" - tłumaczył.

Zobacz też:

Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski mają powody do radości. Dane nt. "halo tu polsat" mówią wszystko

To nie były plotki o synu Ibisza. Jest tak, jak ludzie myśleli

Żona Krzysztofa Ibisza pojawi się w programie TVP. Oficjalnie się pochwaliła

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: "halo tu polsat" | Polsat | Krzysztof Ibisz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy