Miał romans z przyjaciółką swojej żony. Wybuchł skandal, gdy prawda wyszła na jaw
Władysław Hańcza, któremu nieśmiertelność zapewniły role Kargula w filmowej trylogii „Sami swoi” i Macieja Boryny w „Chłopach”, był już prawie 20 lat związany z Barbarą Ludwiżanką, gdy stracił głowę dla Elżbiety Barszczewskiej. O tym, że zdradził żonę z jej najbliższą przyjaciółką, mówiła cała Warszawa. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że Ludwiżanka też przyprawiała Władysławowi rogi, sypiając z jego przyjacielem. Plotkowano, że uległa także mężowi kochanki swojego niewiernego męża.
W Elżbiecie Barszczewskiej - wielkiej gwieździe kina i stołecznych scen - Władysław Hańcza podkochiwał się, będąc jeszcze nastolatkiem. Wtedy jednak nawet mu się nie śniło, że po latach zostaną kochankami i, gdy prawda o ich relacji ujrzy światło dzienne, staną się bohaterami jednego z największych skandali towarzyskich drugiej połowy lat 50.
Władysław Hańcza. Barbara Ludwiżanka nie była pierwszą żoną aktora
Władysław Hańcza był mężczyzną bardzo kochliwym. Nigdy nie krył, że ma słabość do pięknych kobiet, zwłaszcza takich, które go podziwiały i pozwalały mu się adorować. Aktor słynął w środowisku z licznych podbojów miłosnych, ale wszyscy jego znajomi byli przekonani, że jest jedynie uwodzicielem-gawędziarzem tak naprawdę oddanym żonie - uwielbianej aktorce Barbarze Ludwiżance. Tylko nieliczni wiedzieli, że nie dochowuje jej wierności, a wręcz zdradza ją na prawo i lewo.
Barbara była jego drugą żoną. Hańcza po raz pierwszy stanął na ślubnym kobiercu 23 września 1929 roku - tego właśnie dnia poprowadził do ołtarza 19-letnią gwiazdkę poznańskiego Teatru Polskiego Helenę Chaniecką, która trzy lata później urodziła mu syna. Władysław junior miał 16 lat, gdy jego rodzice rozwiedli się, a ojciec poślubił Barbarę Ludwiżankę, z którą już od ponad dekady utrzymywał zażyłe relacje.
W filigranowej Basi mierzący prawie dwa metry wzrostu Władysław zakochał się od pierwszego wejrzenia. Zostawił dla niej Helenę i małego wówczas Władka, bo uznał, że jest kobietą wprost stworzoną dla niego. Spotkali się znowu i przez kilka lat żyli w wolnym związku, bo aktorowi wcale nie śpieszyło się z rozwodem. Dopiero w 1948 roku zdecydował się oficjalnie zakończyć swe małżeństwo i założyć nową rodzinę.
Władysław Hańcza: Niemal oszalał z miłości do koleżanki z teatru
Wkrótce po ślubie z Ludwiżanką Hańcza kompletnie stracił głowę dla swojej koleżanki z teatru - legendarnej gwiazdy Elżbiety Barszczewskiej. Od lat mu się podobała, podziwiał ją jako aktorkę i jako kobietę, nic więc dziwnego, że gdy los postawił ich sobie na drodze, postawił sobie za punkt honoru, by rozkochać ją w sobie. Dosłownie oszalał na jej punkcie, ale ona - zakochana w mężu Marianie Wyrzykowskim - nie była nim zainteresowana. Przez wiele miesięcy odpierała zaloty Władysława, ale w końcu uległa mu i wdała się z nim w płomienny romans.
Elżbietę i Władysława połączyła wielka namiętność. Pogrążyli się w niebezpiecznej relacji, która obojgu mogła zrujnować nie tylko reputację, ale też kariery i pozycję w tzw. towarzystwie. Powszechnie było bowiem wiadomo, że Hańcza przyjaźni się z mężem Barszczewskiej, która z kolei należała do grona najbliższych przyjaciółek Barbary Ludwiżanki. Gdy Warszawę obiegła plotka, że łączy ich coś więcej niż tylko praca, uznali, że muszą zakończyć romans, zanim zrobi się o nim naprawdę głośno. Tyle że wcale tego nie chcieli, bo kochali się bez pamięci.
Władysław Hańcza: Barbara Ludwiżanka przyprawiała mu rogi z mężem jego kochanki
O tym, że mąż zdradza ją z jej przyjaciółką, Ludwiżanka dowiedziała się od... swojego kochanka, Jana Kreczmara. Nina Andrycz, która doskonale znała wszystkich "bohaterów" skandalu, bo - jak oni wszyscy - także pracowała w Teatrze Polskim, wspominała na kartach jednej ze swoich książek, że Barbara zemściła się na Władysławie, przyprawiając mu rogi z mężem jego kochanki.
Kiedy plotki o romansach Ludwiżanki i Hańczy zaczęły wydostawać się poza środowisko teatralno-filmowe, oboje zdecydowali się zakończyć swoje pozamałżeńskie związki i wrócili do siebie.
Władysław Hańcza dopiero pod koniec życia wyznał, że tylko u boku swojej "Maleńkiej", bo tak nazywał żonę, czuje się jak prawdziwy, spełniony mężczyzna. Nie przeszkadzało mu to adorować pięknych koleżanek po fachu, które wręcz lgnęły do niego.
"Ja kobiety lubię, mając pełną świadomość ich wad. Ich psychika, z całym balastem typowo niewieścich ułomności, wzrusza mnie oraz jednocześnie czyni bardziej wrażliwym i tym samym chyba lepszym" - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Film".
Żona wybaczała zdrady Władysławowi Hańczy, bo po skokach w bok zawsze do niej wracał
Barbara Ludwiżanka z pobłażaniem patrzyła na miłostki męża, bo wiedziała, że w końcu zawsze i tak do niej wróci. Jesienią 1977 roku 72-letni wówczas Władysław Hańcza trafił do szpitala, a niedługo potem - 19 listopada 1977 roku - odszedł. Barbara wyznała wtedy, że wie, iż była miłością życia męża i chce być pochowana obok niego. 13 lat później spoczęła w tym samym grobie na cmentarzu Powązkowskim.
Źródła:
1. Artykuł "Romanse nie zburzyły ich małżeństwa", "Retro", kwiecień 2021.
2. Artykuł "Mówił do niej maleńka", "Dobry Tydzień", czerwiec 2022.
3. Artykuł "Rozsądek czasem śpi", "Na żywo", marzec 2021.
4. Wywiad z W. Hańczą, "Film", styczeń 1974.
Zobacz także:
Zawadzka i Holoubek nigdy tego nie nosili. Uważali, że to zbyt cenne
Złe wieści z domu Haliny Frąckowiak. Będzie musiała w końcu zadbać o swoje zdrowie
Rozwód w toku, a tu takie niespodziewane wieści. Przyłapano go u jubilera. I to z kim