Reklama
Reklama
Tylko u nas

Mówiło się o konflikcie męża Kwaśniewskiej i Szpaka. Lanberry potwierdza [POMPONIK EXCLUSIVE]

Niedawno zrobiło się głośno o konflikcie Kuby Badacha i Michała Szpaka. Panowie pracują razem przy nowej edycji "The Voice of Poland" i ponoć nie pałają do siebie sympatią. Rewelacje te w rozmowie z Pomponikiem skomentowała koleżanka z planu show, Lanberry. Jej słowa nie pozostawiają wątpliwości.

Lanberry ma dość. Ten sezon sporo ją kosztował

Małgorzata Uściłowska, bo tak naprawdę nazywa się Lanberry, jest obecna w rodzimej branży muzycznej od niespełna dekady. Wokalistka, która wcześniej prowadziła własny kanał na YouTubie, gdzie zamieszczała covery, nagrała już cztery płyty.

37-latka ma za sobą intensywny zawodowo czas. Zbliżający się do końca sezon letni był dla niej wyczerpujący ze względu na ogromną liczbę koncertów. Teraz dopiero co pojawiła się na Festiwalu Magiczne Zakończenie Wakacji. Lanberry walczyła na nim o tytuł Przeboju Lata Radia Zet i Polsatu, ale ostatecznie musiała uznać wyższość kolegi po fachu - Vix.N.

Reklama

Minione tygodnie wiele jej o sobie samej nauczyły. "Powiem szczerze, że chyba dopiero w tym sezonie poznaję swoje limity. Ale ta praca w studiu to jest moje paliwo, tak samo zresztą jak praca na scenie. Przyjechałam tutaj dzisiaj prosto z mojego koncertu plenerowego, więc właśnie dla takich chwil się to robi, dla takich chwil się żyje" - mówiła reporterowi Pomponika.

"Robimy jakieś chore ilości kilometrów po Polsce i to przemieszczanie się testuje moje limity fizyczne. W lipcu zrobiliśmy chyba sześć tysięcy kilometrów. Fajne jest to, że poznaję takie zakątki w Polsce, których pewnie nigdy bym nie odkryła, a są naprawdę piękne, więc to jest ogromny plus" - wyznała.

Lanberry jest w stanie wyczuć, kiedy zbliża się do górnej granicy przemęczenia. "Jestem wkurzona, podirytowana. To już jest taki stan, kiedy mam wrzenie głowy, ale na szczęście wokół mnie są cudowni ludzie, którzy mnie wspierają, którzy bardzo mnie szanują. Jak mam dobrą energię wokół, to czego chcieć więcej?" - podzieliła się z Pomponikiem.

Lanberry nie gwiazdorzy. Jej wymagania koncertowe to absolutne minimum

Piosenkarka sama zresztą nie ma zbyt dużych wymagań, jeśli chodzi o udogodnienia związane z koncertem. Bez wątpienia nie należy do tych gwiazd, które przygotowują dla organizatorów długą listę wymyślnych dań i napojów, po czym złoszczą się, gdy któraś pozycja z rozpiski nie czeka na nich w prywatnej garderobie. 

"Dla mnie? Ja jestem jak koń - mi wystarczy woda i jakieś kanapeczki po, bo nigdy nie jem przed koncertami" - powiedziała bez ogródek Pomponikowi. Mimo to dodała, że od nowego sezonu będzie musiała wprowadzić pewne zmiany. Chodzi przede wszystkim o spersonalizowane napoje dla członków zespołu. Na ich komforcie zależy jej bardziej niż na własnych zachciankach.

Nie dziwi więc, że niektóre zachowania wykonawców zaskakują niewymagającą, zdroworozsądkową Lanberry. "Naprawdę ktoś tak robi?" - zapytała z niedowierzaniem na wieść o tym, że niekiedy wokaliści odwołują występy ze względu na złe warunki nagłośnieniowe. Według kompozytorki po to robi się tzw. sound check (test dźwięku) w ciągu dnia, aby później, już w trakcie docelowego show, uniknąć podobnej sytuacji.

Zdecydowanie bardziej problematyczna jest dla niej pogoda, na którą nie ma się kompletnie żadnego wpływu, a która niekiedy jest w stanie pokrzyżować plany i skutecznie przegonić widzów z koncertu plenerowego.

Wydało się ws. konfliktu męża Kwaśniewskiej i Szpaka. Lanberry mówi wprost

W kontekście ostatnich elektryzujących doniesień nie mogło też zabraknąć pytania o konflikt Michała Szpaka i Kuby Badacha, męża Aleksandry Kwaśniewskiej. Lanberry współpracuje bowiem z panami na co dzień przy okazji produkcji "The Voice of Poland". Co ciekawe, na początku kariery kobieta bezskutecznie próbowała zabłysnąć na castingu do show, a teraz sama jest w nim gwiazdą. Dla wokalistki będzie to trzecia edycja, dla Szpaka (po krótkiej przerwie) piąta, a dla Badacha pierwsza.

Niedawno media zaczęły rozpisywać się o napięciu między jurorami. "Szpak umie zrobić show. Ściąga na siebie całą uwagę, co nie do końca zawsze podoba się Kubie Badachowi, który jest jego przeciwieństwem. Kuba w swoich wypowiedziach zachowuje się trochę jak zrzędzący nauczyciel. Mówi bardzo profesjonalnie i rzeczowo, dlatego widać, że czasem Michał w programie go drażni i szokuje, gdy po prostu tamten, mówiąc delikatnie, 'odpływa'" - donosił Plotek, bazując na informacjach od anonimowego informatora.

Lanberry potwierdziła te doniesienia, ale sama patrzy na nie z zupełnie innej perspektywy. "Iskrzy, ale w taki fajny, bardzo wyrafinowany sposób. Ja uwielbiam chłopaków, ich energię, i to jest cudowne, że to jest takie kolorowe, barwne, że te energie są różne i dzięki temu my się tam nie nudzimy po prostu. Tam jest wymiana, dowcip, szybka riposta" - mówiła naszemu reporterowi.

Uściłowska uspokaja niepokoje. "To jest bardziej uczta intelektualna niż jakiś beef [ang. kłótnia, sprzeczka - rodzaj konfliktu na tle artystycznym, zwykle związany z kulturą hip-hopu - przyp. aut.]. My się tam dobrze w swoim towarzystwie bawimy poza kamerami, tak po prostu, po ludzku. To są bardzo interesujące rozmowy. Naprawdę, jestem zachwycona chłopakami" - wyznała Pomponikowi.

Tak Lanberry reaguje na konflikt Badacha i Szpaka. Zaprzeczyła plotkom

W tym samym wspomnianym wyżej artykule Plotek przekonywał, że na konflikcie jurorów tracą inni. "Barona i Tomsona w ogóle tam nie widać. To też zasługa tego, że byli w tylu edycjach [duet pojawił się w 13 z 15 odsłon talent show - przyp. aut.], że już nie mogą niczego nowego pokazać. Są bardzo powtarzalni, ale w TVP ich znowu chcieli. Nie mówiąc o Lanberry, która jest przyćmiona pierwszy raz i jak panowie się kłócą, to jej po prostu nie ma. Nie wcina się. Nową edycję robią zdecydowanie Szpak i Badach" - przekazało źródło serwisu.

Wokalistka nie zostawiła tej opinii bez komentarza. "Powiem ci, że tak sobie siedzę i myślę: fajnie mam. (...) Czasami trzeba ich ostudzić. Umówmy się, tam testosteron buzuje, natomiast ja tam czasami siedzę jak księżniczka, która musi powiedzieć: 'ekhm, teraz ja mówię'. (...) Ale nie uważam, że ginę między nimi. Ja się potrafię, że tak powiem, rozepchnąć, a oni też dają mi bardzo dużo przestrzeni, żeby wyrazić swoją opinię. Zresztą sami zobaczycie" - wyjaśniła swoją perspektywę Lanberry w rozmowie z Pomponikiem.

Zobacz też:

Lanberry odpowiada na zarzuty fanów "The Voice of Poland". Wszystko się wyjaśniło [POMPONIK EXCLUSIVE]

Lanberry krytykuje artystów używających playbacku."To absolutnie odpada w moim przypadku" [POMPONIK EXCLUSIVE]

Lanberry przerwała milczenie po finale "The Voice of Poland". To jej odpowiedź na zarzuty

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy