Niebywałe sceny w "Dzień dobry TVN". Nagle Prokop zrobił to na wizji
W ostatnich dniach o "Dzień dobry TVN" mówi się głównie w kontekście zaskakujących zmian kadrowych. Pasmo poranne stacji to jednak wciąż przede wszystkim program na żywo, który "narażony" jest na nieprzewidziane sytuacje albo konsekwencje spontanicznych działań gości czy prowadzących. Wśród tych ostatnich zdecydowanie najbardziej otwarty i gotowy na ryzyko jest Marcin Prokop.
Minione tygodnie przyniosły prawdziwą rewolucję w obecnym od 19 lat w ramówce paśmie porannym. W obliczu pojawienia się na horyzoncie sporego konkurenta w postaci "halo tu polsat", który to tytuł zasiliły duże gwiazdy, "Dzień dobry TVN" staje na rzęsach, aby wywalczyć jak najwięcej widzów dla siebie.
Do obsady na stałe dołączył Maciej Dowbor, wcześniej przez dekady związany z Polsatem. Ale to nie jego pojawienie się wzbudziło największą sensację. Swój telewizyjny debiut zaliczyli już Adam Małysz i Piotr Adamczyk; pierwszy z nich wykonał swoje zadanie, pokazując się w show przed tydzień, teraz natomiast swoją wartę rozpoczyna znany aktor. A wkrótce na małym ekranie zagoszczą kolejne znane nazwiska, w większości zupełnie niezwiązane z "robieniem telewizji".
Co zaskakujące, to jednak nie tymczasowi gospodarze zwracają na siebie uwagę, a osoby z ogromnym doświadczeniem. Mowa tu oczywiście o Marcinie Prokopie, który z formatem związany jest niemal od samego początku. Być może też m.in. dlatego 47-latek tak pewnie czuje się na wizji. Prezenter słynie przecież z ciętego poczucia humoru i swego rodzaju ekranowej odwagi - nie boi się podejmować potencjalnie ryzykownych wyzwań w programie na żywo, a każdą gafę potrafi obrócić w żart. Tak stało się chociażby ostatnio, kiedy niespodziewanie... pękły mu spodnie.
W niedzielnym wydaniu śniadaniówki TVN-u Prokop i Dorota Wellman gościli m.in. Jacka Jagódkę, hollywoodzkiego aktora i kaskadera. Polak przyczynił się swoimi niezwykłymi umiejętnościami do powstania wielu znanych produkcji filmowych, m.in. serii "James Bond", "Transformers" czy serialu "Wiedźmin". W programie zdradził tajniki swojej niezwykłej pracy.
Okazuje się, że niektóre przedmioty na planie wykonuje się z tak dobranych materiałów, aby rzecz wyglądała na prawdziwą, ale w rzeczywistości nie była w stanie zrobić krzywdy nikomu występującemu w danej scenie. Tak jest np. w przypadku niby to szklanych butelek, które tak naprawdę robi się z... cukru. Przekonała się o tym gospodyni pasma, która z uśmiechem na ustach rozbiła rekwizyt o podłogę, zupełnie się przy tym nie raniąc. Jedynym skutkiem ubocznym był niemały bałagan, który pozostał na podwyższeniu. "I kto to teraz będzie sprzątał?" - zapytał z kamienną miną Prokop.
Ale mężczyzna sam był zainteresowany możliwościami, jakie daje "udawana" butelka. "A daj zobaczyć" - zagaił prezenter, od razu przykładając przedmiot do głowy swojego gościa. Panowie szybko umówili się, że Prokop uderzy dopiero po odliczeniu do trzech, ale ostatecznie zamachnął się już przy liczbie dwa. "...trzy... i akcja!" - kontynuował odliczanie trochę zaskoczony, ale w gruncie rzeczy zupełnie niepokrzywdzony Jagódka przy wtórze śmiechów Wellman i ekipy produkcyjnej.
Prokop, jak to ma w zwyczaju, nie czekał z ciętą ripostą.
"I po akcji. Tak mówię mojej żonie" - rzucił dowcipem z podtekstem w emitowanym przecież w porannych godzinach paśmie.
Zobacz też:
Piotr Adamczyk nagle wyjawił w "Dzień dobry TVN". Tego się po Dowborze nie spodziewał
Katarzyna i Maciej Dowbor rywalizują na ekranie. Joanna Koroniewska skomentowała to w swoim stylu
Najpierw Adam Małysz, a teraz ona. Ujawniono nazwisko kolejnej prowadzącej "DDTVN"