Niespodziewane wyznanie Rusin. Można się było tego spodziewać
Kinga Rusin nigdy nie ukrywała, jakie ma poglądy. Wprost krytykowała poprzednią władzę i dawała upust swojej frustracji w sieci. Teraz podzieliła się w mediach społecznościowych podsumowaniem roku, w którym nie zabrakło odniesienia do zmian, jakie zaszły w ostatnich 12 miesiącach w telewizji publicznej. Jak to zwykle bywa w przypadku dziennikarki, padło sporo ostrych słów...
Nastał czas rozliczeń i podsumowań. Swoją refleksją dotyczącą 2024 roku nie omieszkała podzielić się Kinga Rusin, która regularnie udziela się w sieci. Najwięcej miejsca w jej mediach społecznościowych zajmują zapewne relacje z licznych podróży. Nie oznacza to jednak, że prezenterka nie śledzi na bieżąco tego, co dzieje się w jej ojczyźnie.
Druga część jej końcoworocznego wpisu na Instagramie zawiera listę odwiedzonych w ostatnich miesiącach miejsc, którą udokumentowała serią zdjęć z różnych zakątków świata. Na "trzy kontynenty, 16 państw, dziesiątki regionów geograficznych, zabytków, parków narodowych, miast i miasteczek", o których pisze celebrytka, złożyły się m.in. Tajlandia, Kolumbia, Włochy, Karaiby, USA, Kambodża czy Laos.
"A co najważniejsze, w towarzystwie Marka, który jest najlepszym kompanem na świecie! Marzenia się spełniają..." - napisała rozanielona 53-latka.
Przypomnijmy, że ponad cztery lata temu dziennikarka rzuciła pracę w TVN-ie i wyruszyła w świat ze swoim partnerem życiowym, Markiem Kujawą.
"Jak ja lubię z Markiem wysoko latać! I dosłownie, i w przenośni" - pisała niedawno, chwaląc się lotem balonem w Laosie.
Ale nie samymi podróżami żyje człowiek. Pomimo tego, że Rusin przylatuje do Polski tylko na chwilę, nieustannie trzyma rękę na pulsie i na bieżąco komentuje wszystko, co rozgrzewa rodzimą opinię publiczną.
Nic dziwnego, że gwiazda małego ekranu z wypiekami na twarzy śledziła zmiany, jakie zachodziło w telewizji publicznej pod koniec ubiegłego roku. Kiedy TVP trafiła w ręce nowych włodarzy, kobieta nie kryła satysfakcji i w mocnych słowach komentowała wcześniejsze działania stacji oraz domagała się rozliczenia jej najbardziej znanych twarzy.
Po upływie ponad roku od tamtego momentu celebrytka ponownie do niego nawiązała. Kwestię tę poruszyła w pierwszej części swojego podsumowującego posta.
"To już rok od wygranej (...) [sprawy - przyp. aut.] o TVP! To był dopiero sylwester! Rok 2023 kończyliśmy z ulgą - koniec (...) kłamstw 24 godziny na dobę w mediach publicznych. I koniec (...) gloryfikowania (...) aferzystów, którzy przez osiem lat przejmowali bezczelnie kolejne instytucje państwowe. Rok 2024 zaczął się ostro, a kończy się jeszcze ostrzej: obawą o ważność (...) [przyszłorocznego głosowania]. Ale wierzę, że przejdziemy przez to wszystko razem wzmocnieni. I dlatego z każdej podróży wracałam do Polski w 2024 roku uśmiechnięta" - napisała Rusin, nawiązując do hasła, który kojarzy się z obecnymi władzami.
Co zadziwiające, w komentarzach pojawiły się jedynie pozytywne głosy obserwatorów chwalących się swoimi osiągnięciami i oznajmiających, że podróżniczka jest dla nich inspiracją. Niemal nikt nie odniósł się do pierwszej, zdecydowanie bardziej emocjonującej części wpisu.
Zobacz też:
Kinga Rusin przekazała już z Warszawy. A więc to dlatego z Kujawą pędzili prosto z lotniska
Nie do wiary, co przekonało Rusin do Lisa. Jej mama na próżno ją ostrzegała
To po niej Kinga Rusin odziedziczyła urodę. Dziennikarka pokazała mamę