Nowe doniesienia w sprawie Jandy to jednak prawda. Doszło do niespodziewanego
Krystyna Janda jakiś czas temu zamieściła w sieci poruszający wpis, w którym nie kryła żalu i rozgoryczenia. Aktorka nie sądziła, że projekt, w który włożyła całe serce, nie zostanie doceniony przez rodaków. Nagłośniona przez nią sprawa przybrała niespodziewany obrót. Nawet ona czegoś takiego nie przewidziała.
Krystyna Janda ostatnio lamentowała w sieci, że jej nowa sztuka nie spotkała się z zainteresowaniem widzów, co bardzo ją smuci.
"Ludzie po raz pierwszy w historii fundacji w ogóle nie kupują biletów" - przyznała, tłumacząc to głównie trudną tematyką samej sztuki.
"Odstrasza ich temat (...) Trudno. Będziemy grać mimo to. Dla niewielkiej publiczności także. Powstaje spektakl moim zdaniem dobry i potrzebny, może zyska z czasem potrzebujących. Praca nad nim była trudna, jesteśmy zmęczeni, ale i spokojni" – pisze Krystyna Janda na Facebooku.
Za pomocą swoich social mediów postanowiła jednak zaapelować do fanów, by ci jednak wysupłali z kieszeni pieniądze i dali jej i innym aktorom zarobić.
"Zobaczymy, jakie będą losy tego przedstawienia, ja go oglądam teraz każdego dnia po dwa razy, poprawiam, dopieszczam i nie czuję znużenia. Opowieść gorzka i dynamiczna, temat ważny, aktorstwo solidne. Teatru dzień powszedni, bez fajerwerków za to po coś. Gramy do poniedziałku 21 października, w sobotę dwa razy, bo i popołudniówkę o 16:00. Wpadajcie" – pisała Janda.
Temat podjęły liczne media, pisząc nawet o "dramacie Jandy" i tym, że Polacy spisali ją już na straty. Teraz odnieść się do tego postanowiła sama gwiazda. Jak się okazało, jej obawy były przedwczesne. Ludzie jednak posłuchali jej apeli i zapełnili widownię.
"Mój niewinny przedpremierowy wpis na fb z obawą, że publiczność nie kupuje biletów na najnowszą naszą premierę w Och-Teatrze 'Koniec czerwonego człowieka' w mojej reżyserii, wywołał orgiastyczną radość prawicowych mediów i ich czytelników, festiwal epitetów pod moim adresem i prawdziwe wycie z uciechy. Nie będę powtarzać i cytować tego ujadania radości, bo to żałosne" - zaczęła wpis Janda.
Następie przeszła do sedna:
"Moje obawy w każdym razie, okazały się nie do końca trafne, publiczność początkowo rzeczywiście odstraszał temat (...), ale po próbie generalnej z publicznością i premierze, na których sala pękała w szwach, a szczególnie po pierwszych wpisach internetowych naszych premierowych gości, sprzedaż ruszyła z kopyta" - cieszy się Janda.
Na koniec podała datę kolejnych spektakli, licząc zapewne na podobną frekwencję. Miała też kilka słów do krytyków:
"Następne spektakle w listopadzie. Serdecznie Państwa pozdrawiam, a za chamstwo, bezczelność, kłamstwa i wyzwiska pod moim adresem, prawicową gawiedź i tę oficjalną i tych internetowych komentatorów, ignoruję już ostatecznie. Przedstawienie jest świetne, ważne i potrzebne. Oglądajcie" - podsumowała z dumą Krystyna.
Zobacz też:
Mało kto wie, kim jest żona Jerzego Stuhra. Trwała przy nim w najtrudniejszych chwilach
Jerzy Stuhr robił karierę nie tylko w polskim filmie. Skąd pochodził?