Odeszła gwiazda serialu "Świat według Bundych". Jej śmierć pozostaje owiana tajemnicą
Smutne wieści płyną ze świata amerykańskiej kinematografii. W wieku 58 lat odeszła Cindyana Santangelo - aktorka, która zdobyła szerszą rozpoznawalność dzięki roli tancerki Sierry Madre w serialu "Świat według Bundych". Przyczyna jej śmierci pozostaje pod znakiem zapytania.
Świat kinematografii już nigdy nie będzie taki sam. W wieku 58 lat zmarła Cindyana Santangelo - aktorka i modelka, która zasłynęła dzięki roli Sierry Madre, tancerki w klubie The Jiggly Room, w produkcji "Świat według Budnych". Wieści o jej śmierci dotarły do mediów za pośrednictwem serwisu TMZ, który poinformował o interwencji służb ratunkowych w jej domu w Malibu w dniu 24 marca około godziny 19:15.
Na ten moment okoliczności tragicznego zdarzenia pozostają niejasne. Pojawiają się jednak nieoficjalne informacje, które mogą rzucić pewne światło na tę sprawę. Jak donoszą media, w ostatnim czasie aktorka miała poddawać się różnego rodzaju domowym zabiegom kosmetycznym. To właśnie te praktyki staną się przedmiotem wnikliwej analizy.
Niespełna dwa miesiące przed śmiercią, Cindyana celebrowała 20. urodziny syna Dantego. Publikując radosne kadry na Instagramie, nic nie wskazywało na tak dramatyczny moment.
Cindyana Santangelo urodziła się w 1967 roku w Stanach Zjednoczonych. Jej kariera na wielkiej scenie rozpoczęła się w 1989 roku, kiedy to wystąpiła w teledysku do "Bust a Move" rapera Young MC. Rok później użyczyła swojego głosu w piosence "Stop" grupy Jane's Addiction. Frontman zespołu, Perry Farrell, określił ją mianem "latynoskiej wersji Marylin Monroe".
Na przełomie lat 80 i 90., aktorka zaczęła swoją współpracę z serialem "Świat według Bundych". To tam wcielała się w rolę Sierry Madre - tancerki w klubie The Jiggly Room. Aranż w kultowej produkcji (grała tam od 1987 do 1997 roku), otworzył jej drzwi do wielu innych produkcji. Na przełomie lat pojawiła się w takich serialach jak: "CSI: Miami" i "Ostry dyżur". W 2003 roku zagrała u boku Harrisona Forda i Josha Hartnetta w filmie "Hollywood Homicide".
Zobacz też:
Nie żyje uwielbiany muzyk. Był nazywany ojcem chrzestnym garażowego rocka
Odeszła niezastąpiona legenda TVP. Z jego zdaniem liczyli się wszyscy
Nie żyje legendarny wokalista i gitarzysta. To prawdziwy cios dla świata muzyki