Piotr Kupicha wspomina dzieciństwo. Rodzina ledwo wiązała koniec z końcem
Piotr Kupicha to jeden z tych muzyków, który na dobre rozkochał w sobie wszystkich Polaków. Jeszcze jakiś czas temu wszyscy nucili jego "Jak anioła głos", co pewnie i dziś leci na niejednej prywatce. Jednak młodość wokalisty i jego początki w przemyśle muzycznym nie należały do najłatwiejszych...
Piotr Kupicha nie stroni od wywiadów, w których odsłania siebie - mówi o swojej karierze i przeszłości. W jednym z nich wrócił do początków swojej kariery.
Zanim jednak kawałki "A gdy jest już ciemno", "Jak anioła głos" czy "No pokaż, na co cię stać" przyniosły mu krocie, u Kupichy się nie przelewało. W domu również nigdy nie było nadmiaru pieniędzy. Jego rodzice ciężko pracowali, by on mógł się kształcić.
Sukces nie zawrócił mu w głowie, a woda sodowa mu do niej nie uderzyła...
Kupicha udzielił wywiadu “Faktowi". Odniósł się do swojego dzieciństwa, które było skromne. Urodzony w Katowicach Piotr miał kochających rodziców, którzy musieli bardzo ciężko pracować, żeby on mógł rozwijać swoją pasję.
W domu się nie przelewało - żyło się "od pierwszego do pierwszego".
To nie przeszkodziło mu jednak w rozwijaniu pasji. Od 16. roku życia gra na gitarze klasycznej. Pięć lat później założył zespół Sami, jednocześnie pracując w firmie doradczo-szkoleniowej.
"Pamiętam pierwszą pracę, którą miałem wtedy. Powiedziałem szefowi, kiedy pracowałem w takiej firmie szkoleniowej, jako pomoc, że chcę zarabiać 800 zł. To było na tamte czasy, po 2000 roku. A on mi powiedział wprost, że 800 zł to trochę za mało, więc dał mi 1 tys. zł. Zapamiętałem to do końca życia. Tak mi powiedział wtedy szef — Rafał Szczepanik. To nietuzinkowa postać, która osiągnęła bardzo wiele w branży trenerskiej" — podsumował Piotr Kupicha.
W 2005 r. narodził się Feel, który przyniósł mu zasłużony sukces. Gdy już mu się udało odłożyć pieniądze, postanowił odwdzięczyć się mamie...
ZOBACZ TAKŻE: