Po jej występie doszło do skandalu. Sława Przybylska komentuje "aferę" w Opolu
Choć od zakończenia Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu minął już ponad tydzień, wciąż nie milkną echa wokół skandali, do których doszło na imprezie. Jednym z najgłośniej komentowanych jest ten z udziałem Sławy Przybylskiej. Wielu zgodnie twierdzi bowiem, że 92-letnia piosenkarka zachwyciła na scenie, ale organizatorzy potraktowali ją skandalicznie. W końcu sprawę skomentowała sama artystka.
Takiej dawki energii i entuzjazmu w zaawansowanym wieku można tylko pozazdrościć. Sława Przybylska wyszła na scenę pierwszego dnia odbywającego się na przełomie maja i czerwca Festiwalu i z miejsca zachwyciła publiczność. Z uśmiechem na ustach i butach na wysokim obcasie na nogach zaśpiewała swoje największe hity, wprawiając zasłuchaną widownię w refleksyjny nastrój. Telewidzowie też byli urzeczeni.
Środowisko i fani zgodnie stwierdzili jednak, że 92-letnia wokalistka nie została potraktowana z należytym szacunkiem. Zgodnie ze słowami jej menedżera Krzysztofa Rydzelewskiego diwa przeziębiła się z uwagi na długie oczekiwanie na swoją kolej w chłodnej garderobie. Najgorsze spotkało ją jednak już w trakcie występu. Kiedy po wyśpiewaniu ostatniego utworu chciała zwrócić się bezpośrednio do publiczności i podziękować im za obecność, członek ekipy technicznej zabrał jej mikrofon z rąk, nieomal ją przy tym przewracając.
Artystce z 60-letnim dorobkiem przyznano również Karolinkę, nagrodę przeznaczoną dla... debiutantów. Nietaktowne zachowanie organizatorów skomentował rozjuszony Michał Wiśniewski, wielki fan Przybylskiej. "To jest tak nie na miejscu, że wypadałoby za to bardzo gorąco przeprosić i zamienić tę Karolinkę na jakąś specjalną nagrodę za całokształt twórczości. To, co zrobiono to kompromitacja. Gliniana Karolinka dla 92-letniej artystki? Kto na to wpadł?" - grzmiał w rozmowie z "Faktem".
W końcu kobieta odniosła się do szeroko komentowanej sprawy w rozmowie z Pomponikiem.
"Zaskoczyło mnie, że ktoś nagle wyrywa mi mikrofon, a ja chciałam jeszcze kilka słów powiedzieć. Chciałam powiedzieć o publiczności opolskiej, a niestety mikrofon został mi zabrany. Wynika to prawdopodobnie z pośpiechu i z tego, że były opóźnienia, i [dlatego - przyp. aut.] nagle zaistniał taki nieprzyjemny moment" - wyznała Przybylska.
Zapytana o to, czy organizatorzy Festiwalu przeprosili ją za zachowanie technika, odpowiedziała ze śmiechem: "Broń Boże, nie". W tej sprawie nie usłyszała zresztą od nich niczego konkretnego. Ponoć powiedzieli tylko: "nie będziemy tego komentować". Gwiazda estrady nie ma jednak żalu o to, że została uhonorowana statuetką dla początkujących twórców.
"Dla mnie największą nagrodą jest publiczność, aplauz, uśmiechy, brawa. Po każdym koncercie są takie nagrody: są owacje, ludzie wstają, uśmiechają się. Myślę, że to jest dla mnie ważne, ponieważ czerpię siłę, ażeby dalej cieszyć się życiem właśnie dzięki tym brawom" - tłumaczyła Sława Przybylska.
W wywiadzie udzielonym Pomponikowi nestorka polskiej sceny wspomniała również trasę koncertową, którą odbyła z inną wielką gwiazdą - Ireną Santor.
"Jest wspaniałą, utalentowaną artystką o pięknym głosie, ale jest też pięknym człowiekiem, przyjaznym, życzliwym (...). Uwielbiam Irenę, uważam, że jest to wybitna artystka" - zachwycała się koleżanką po fachu.
W kontekście niedawnych doniesień o słabym stanie zdrowia piosenkarki, które zresztą Santor zdążyła już zdementować, Przybylska złożyła jej oryginalne życzenia. "Ja każdemu życzę radości, żeby nie przejmować się chorobami, nie narzekać, żeby każdy dzień witać radośnie i patrzeć na drzewa" - zachęciła.
Zobacz też:
Sława Przybylska mówi o samotności. Padły gorzkie słowa
Afera z Andrzejem Piasecznym. Menedżer Sławy Przybylskiej mówi wprost. "Skandaliczne zachowanie"
Sława Przybylska ma niską emeryturę. W wieku 90 lat wciąż musi pracować