Doniesienia w sprawie Kingi Rusin dotarły w poniedziałek rano. Wyniki badań wszystko potwierdziły
Kinga Rusin od lat żyje niemal jak w bajce. Prezenterka "Dzień Dobry TVN" rzuciła pracę w telewizji i wraz z ukochanym Markiem Kujawą zaczęli zwiedzać świat. Od tamtej pory była żona Tomka Lisa chwali się zdjęciami z najodleglejszych zakątków naszego globu. Teraz nadała niespodziewany komunikat, w którym wspomniała o wynikach badań i... "cudzie". Oto szczegóły.
Kinga Rusin przez lata uchodziła za jedną z największych gwiazd polskiej telewizji. Prowadziła m.in. "Dzień Dobry TVN", a także inne programy rozrywkowe. Wydawało się, że na szklanych ekranach będziemy ją oglądać jeszcze długie lata. Aż tu nagle była żona Tomka Lisa ogłosiła, że kończy karierę w TVN i znika z mediów.
Wraz z ukochanym Markiem Kujawą wyjechali z kraju i zaczęli zwiedzać świat. Ostatnie miesiące u Kingi były jednak dosyć nerwowo, a wszystko z powodu pewnych problemów zdrowotnych. Prezenterka była widziana w Warszawie, gdy poruszała się o kulach. Niedawno jednak ruszyła w Alpy, gdzie obchodziła m.in. huczne urodziny.
Teraz w poniedziałkowy poranek zamieściła na Instagramie nowy wpis. Ogłosiła fanom, że kończy miesięczny pobyt w Alpach. Nie to było jednak w tym komunikacie najistotniejsze.
"Wiosna, a ja dopiero wracam z gór, poobijana jak śliwka po tych wszystkich slalomach! I to pomimo ochraniaczy! (...) Taką cenę płaci się za narciarskie treningi. Wliczam to w koszty mojej pasji i nie płaczę z tego powodu. Czy boli? Trochę. (...) 32 (!) dni na nartach w tym sezonie, podzielone na 5 wyjazdów w góry. Piękna pogoda. Wspaniałe warunki. Gigant na zmianę ze slalomem na naszych ukochanych alpejskich stokach. Tak jak lubię najbardziej. Czy w roku 2025 przesadziłam z tą ilością nart? Może. Ale nie mogłam się pohamować. Radość z powrotu do sportu po kontuzji była przemożna. Dopamina i serotonina po prostu we mnie buzowały!
Jak jednak dodała, początkowo niewiele wskazywało na to, że tak dobrze wszystko się skończy. Jeszcze w styczniu Kinga nie wiedziała, co z nią będzie. Wtedy nadeszły wyniki badań, które wszystko wykazały. Po takiej nowinie Kinga ma zatem o czym myśleć w kwestii planów na przyszłość.
"Jeszcze na początku stycznia wszystko stało pod znakiem zapytania. Pomimo ponad roku rehabilitacji i stosowania wszelkich lekarskich zaleceń nie było oczekiwanych efektów. Aż w końcu stał się cud (...) badania wyszły perfekcyjne, a ja dostałam zielone światło. Wykorzystałam każdą minutę na stoku" - ogłosiła uradowana Kinga.
Zobacz też:
Rusin czekała półtora roku i w końcu się udało. Nie kryje szczęścia
Rusin dotrzymała pikantnej obietnicy. Czego się nie robi dla WOŚP-u
Krupa ostro odpowiedziała Rusin. Szybka reakcja Kingi: "Błagam, Słonko"