Rynkowski raz zastąpił Markowskiego na scenie. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie
Ryszard Rynkowski to bez wątpienia jeden z najbardziej lubianych polskich wokalistów. Mało kto wie, że gdy ponad trzy dekady temu rozstał się z grupą Vox, planował zostać... nauczycielem muzyki. "Nie miałem na siebie pomysłu" - przyznał po latach, dodając, że to, co stało się później z jego karierą, zawdzięcza tak naprawdę jednemu człowiekowi. Jacek Cygan, wybitny tekściarz, potwierdza, że pomógł Ryszardowi narodzić się na nowo.
Ryszard Rynkowski zaczął grać na fortepianie, gdy miał pięć lat. Jako siedmiolatek Ryszard trafił do szkoły muzycznej. Później, już w liceum, prowadził kabaret "Tak to bywa". Nie chciał jednak zostać zawodowym muzykiem - marzył o studiowaniu architektury wnętrz. Niestety, oblał egzamin z rysunku i musiał uciekać przed powołaniem do "woja". Schronienie znalazł na wydziale wychowania muzycznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Olsztynie.
W trakcie studiów Rynkowski wystąpił z grupą El na V Festiwalu Kultury Studenckiej w Olsztynie. Jako laureat tej imprezy wziął udział w warsztatach jazzowych w Chodzieży. Poznał tam Marka Ałaszewskiego z grupy Klan i za jego namową przeniósł się na stałe do Warszawy.
W stolicy przez sześć lat pracował w operetce i akompaniował aktorom w Teatrze Rampa na Targówku. To właśnie na potrzeby tej sceny komponował pierwsze piosenki. Pewnego dnia, zupełnie przypadkiem, poznał kwintet wokalny Victoria Singers, który śpiewał "do kotleta" w nocnym klubie stołecznego hotelu Victoria.
"Poproszono mnie dość nieoczekiwanie, abym zastąpił Grzegorza Markowskiego, który akurat nie mógł wystąpić z grupą. Zgodziłem się i w ten sposób zostałem piosenkarzem. Chłopcy z Victorii Singers zmienili później nazwę zespołu na Vox, a co było dalej - wszyscy wiedzą" - opowiadał w cytowanym już wyżej wywiadzie.
"Nigdy nie myślałem poważnie, żeby śpiewać. Chciałem raczej zrobić karierę jako kompozytor lub muzyk grający w składzie jakiegoś zespołu. Nie miałem ambicji być tak zwanym frontmenem, ale stało się" - dodał.
Pierwsze dwa lata w Vox Ryszard Rynkowski nazywa udanymi. O kolejnych woli dziś nie pamiętać. Odszedł z zespołu i przez pewien okres w ogóle nie wiedział, co robić w życiu.
"Potrzebowałem dużo czasu, żeby zrozumieć, kim jestem, o co mi chodzi w muzyce. Przez kilkanaście lat byłem samotnym żeglarzem, nie miałem menedżera, moje sprawy prowadziła automatyczna sekretarka" - wyznał podczas wizyty w studiu "Pytania na śniadanie".
Rynkowski nagrywał skomponowane przez siebie melodie na kasety magnetofonowe, ale nie potrafił sprzedać ich rozgłośniom radiowym. Dopiero niedawno wyznał, że dał sobie wtedy 24 miesiące, aby zaistnieć. Po upływie tego czasu zamierzał zająć się uczeniem muzyki lub akompaniowaniem innym wokalistom. I wtedy na jego drodze pojawił się Jacek Cygan.
"Siedzieliśmy w okrągłym pomieszczeniu Sali Kongresowej, gdzie artyści oczekują na wyjście na scenę. Nie było warunków na dłuższą rozmowę. Ryszard zapytał, czy moglibyśmy coś razem napisać. Wymieniliśmy telefony. Parę dni później spotkaliśmy się na mieście" - wspominał Cygan w książce "Życie jest piosenką".
Ryszard Rynkowski zwierzył się tekściarzowi, że nikt nie chce grać jego utworów, więc poważnie myśli, aby zrezygnować z kariery. Wokalista dał wtedy Cyganowi kasetę z kilkoma kompozycjami, a ten po przesłuchaniu nagrań zaproponował, że napisze tekst do jednej melodii, która wydała mu się szczególnie interesująca. Niestety, nie miał pojęcia, o czym ma pisać.
"Najtrudniejsze w napisaniu przeze mnie pierwszego utworu do muzyki Ryszarda było wymyślenie, kim on ma teraz być. Musieliśmy stworzyć nową postać" - wyznał w swej książce Jacek Cygan, dodając, że przez kilka miesięcy zwodził Rynkowskiego, aż do momentu, gdy dowiedział się, że wokalista zgłosił ich nieistniejącą jeszcze piosenkę do konkursu premier festiwalu w Opolu.
W ciągu godziny napisał tekst do kawałka "Wypijmy za błędy" - pierwszego z wielu dużych solowych hitów Ryszarda Rynkowskiego.
Kiedy piosenka była już gotowa, pozostało jeszcze tylko kompletnie zmienić wizerunek wokalisty. Podobno nowy image Ryszarda Rynkowskiego wymyśliła żona tekściarza. To ona wpadła na pomysł, by wystąpił w Opolu w prochowcu, kapeluszu, z dwudniowym zarostem.
"Miała od niego bić szorstka, męska liryka. Czułem, że powinien być takim facetem z ulicy, którym mógłby być każdy z nas" - czytamy w autobiografii Cygana.
Jak wiadomo, wspomniany utwór wygrał konkurs Premiery, a Ryszard Rynkowski dołączył dzięki niej do grona najpopularniejszych polskich piosenkarzy.
Szkoda, że od paru lat tak rzadko występuje, ale z pewnością jako muzyk nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Źródła:
1. J. Cygan, "Życie jest piosenką", Kraków 2014.
2. Wywiady z R. Rynkowskim: "Echo Dnia" (lipiec 2002), "Viva!" (czerwiec 2012), "Pytanie na śniadanie" (sierpień 2014).
Zobacz też:
Ryszard Rynkowski nie drży o przyszłość. Lata temu dobrze zainwestował i już się nie martwi
Rynkowski miał być nauczycielem. Tylko ona wierzyła, że będzie artystą