Ścibakówna do tej pory trzymała język za zębami. A teraz takie słowa
W trakcie ostatniej afery z udziałem rodziny Englertów pierwsza odezwała się Helena, która przyznała, że stawiane jej ojcu oskarżenia o nepotyzm, wcale nie są nieuzasadnione. Potem do sprawy w końcu odniósł się Jan. Reżyser nie miał sobie nic do zarzucenia. Stwierdził za to, że sam musiał namawiać córkę do udziału w jego pożegnalnym spektaklu. W całej tej układance brakowało tylko komentarza Beaty Ścibakówny. W końcu i ona postanowiła przerwać milczenie.
Zapewne mało kto spodziewał się, że afera z udziałem rodziny Englertów będzie ciągnęła się przez tyle tygodni. Najprawdopodobniej wszystko przez to, że początkowo ani Jan, ani Helena, ani Beata nie chcieli komentować tej sprawy. Członkowie artystycznej rodziny pewnie liczyli na to, że z czasem komentarze internautów ucichną. Szybko okazało się jednak, że sprawa angażu Heleny do spektaklu "Hamlet" stała się jedną z najgłośniejszych afer początku tego roku.
W końcu Englertowie nie wytrzymali. Pierwsza w sprawie głos zabrała Helena, która zapewniła, że bardzo długo zastanawiała się nad propozycją ojca. Ostatecznie postanowiła jednak na nią przystać. Zrobiła to głównie ze względu na więzi rodzinne.
"Tak naprawdę ja nie mam kontrargumentów, no bo to jest nepotyzm, ale z drugiej strony mam być może ostatnią możliwość, żeby pracować z tatą" - powiedziała w Esce Rock.
Jan Englert pytany przez media o komentarz do afery, długo odmawiał udzielania jakichkolwiek informacji. W końcu nie wytrzymał i w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" stwierdził:
"Nawet jeśli obsadzenie własnej córki w spektaklu byłoby nepotyzmem - a według mnie nie jest - jest rzeczą naturalną i powinno być zrozumiane, jeśli mamy w sobie, choć odrobinę empatii, że jeśli ktoś odchodzi, żegna się, to chce mieć przy sobie najbliższych. Koniec, więcej tłumaczyć się nie będę".
W całej tej aferze brakowało tylko komentarza Beaty Ścibakówny - żony Jana i matki Heleny. Nareszcie i ona odniosła się do sprawy. Zrobiła to jednak z dość dużym dystansem.
Na instagramowym profilu Beaty Ścibakówny właśnie pojawił się wpis dotyczący premiery filmu "Skrzyżowanie". Choć umieszczone pod nim słowa aktorki nie nawiązują bezpośrednio do rodzinnej afery sprzed paru tygodni, to można je traktować jako przytyk w stronę krytyków.
"Wczoraj odbyła się premiera 'Skrzyżowania' - filmu, którego jestem współproducentką. Główną rolę zagrał mój mąż.... Pięknie!" - napisała Ścibakówna pod zdjęciami z premiery, na których dumna pozuje wraz z mężem.
Podkreślenie faktu angażu Jana Englerta do filmu, którego aktorka jest współproducentką, raczej nie było przypadkowe. W ten sposób Beata zapewne chciała dać znać, że wcale nie przejmuje się komentarzami internautów. Ścibakówna dała także do zrozumienia wszystkim, że praca z członkami rodziny nie jest nieetyczna. Cóż za wymowne słowa.
Zobacz też:
Jan Englert obejrzał taneczne popisy Szapołowskiej. Tyle ma do powiedzenia
Nie cichnie afera wokół Englerta i jego córki. Tak się tłumaczy
Jan Englert bez złudzeń o późnym ojcostwie i relacji z Heleną. "Nie mam wyboru"