Ścibakówna pilnie odpiera ataki po krytyce. Szok, co napisała
Beata Ścibakówna intensywnie relacjonuje swoje życie na Instagramie. Ostatnio zaliczyła sporą wtopę. Umieściła zdjęcie, które rozeźliło internautów, a w dyskusję pod zdjęciem włączyła się m.in. Kayah. Teraz do takiej fali krytyki odniosła się sama zainteresowana. Sami nie uwierzycie, co napisała.
Beata Ścibakówna i Jan Englert spędzają beztroski czas w Grecji. Czym też aktorka nie omieszkuje chwalić się w mediach społecznościowych.
Liczba zdjęć z rajskich wakacji rośnie, ale jedno było niezwykle pechowe. Aktorka opublikowała bowiem zdjęcie, na którym wraz z Janem Englertem jadą na osiołkach.
To nie spodobało się obserwującym. W komentarzach pojawiły się poważne oskarżenia, na które aktorka raczej nie reagowała. Do czasu... Bowiem czara goryczy się przelała.
Na zdjęciu, które opublikowała, zadowolona pozuje z mężem Janem Englertem. Obserwujący w większości mówią jedno: dobra mina do złej gry.
A zdjęcie na osiołkach z Instagrama aktorki zniknęło...
"Ta uwaga była słuszna. I ten wpis dzisiaj świadczy o bezmyślności i braku refleksji", "Wpadłam tu zobaczyć fotki z męczenia zwierząt - czyżby już usunięte? Skoro pan Englert nie domaga, to może pora pomyśleć o sanatorium w Polsce?", "Zasłużyliście na »hejt« w 100%. Wiec zamiast kontrataku przyda się autorefleksja i zapoznanie się z tematem wykorzystywania zwierząt przez ludzi, jest dużo książek na ten temat" - to tylko niektóre z komentarzy, które pojawiły się pod wpisem Ścibakówny.
Zobacz także: