Wieści ws. Bachledy-Curuś i syna dotarły zupełnie niespodziewanie. I to w takim dniu dla Farrella
W rodzinie ojca syna Alicji Bachledy-Curuś doszło w ostatnich dniach do dramatu - śmierci ojca Colina Farrella. Dziadek Henry'ego Tadeusza zmarł w wieku 83 lat, pogrążając bliskich w żałobie. Tuż po pogrzebie do mediów trafiła jednak dość niespodziewana informacja o wnuku Eamona Farrella. Oto szczegóły.
Alicja Bachleda-Curuś po pierwszych sukcesach filmowych w Polsce postanowiła poszukać szczęścia w Hollywood. Ruszyła spełniać swój "amerykański sen". Zaczęło się całkiem nieźle, bo aktorka dostała m.in. rolę w filmie "Ondine", gdzie partnerował jej wielki gwiazdor Colin Farrell.
Między nimi od razu zaiskrzyło, a o romansie huczało nie tylko nad Wisłą, ale i na świecie. Wkrótce para doczekała się wspólnego potomka - syna Henry'ego Tadeusza. Niestety, związek jego rodziców rozpadł się chwilę później.
Colin i Ala ze względu na pociechę mają jednak ze sobą cały czas kontakt. Gwiazdor nie miga się od łożenia na latorośl, a nawet zdążył już wprowadzić go na salony, zabierając na rozdanie Oscarów. W wywiadach nie może się go nachwalić, a wiele wskazuje, że Henry pójdzie w ślady znanych rodziców.
Na co dzień mieszka oczywiście z mamą i to ona decyduje o większości spraw związanych z jego wychowaniem. Ostatnio musiała mu jednak przekazać bardzo smutną wiadomość o śmierci dziadka Eamona Farrella. Mężczyzna miał 83 lata.
Pogrzeb odbył się pod Dublinem, gdzie mieszkał dziadek Henry'ego. Na ceremonii zjawili się niemal wszyscy członkowie rodziny. Colin ze łzami w oczach żegnał rodziciela:
"Jestem taki dumny, że to właśnie Ty byłeś moim ojcem. Mieliśmy swoje trudniejsze chwile, ale z biegiem lat pamiętam już tylko te dobre. Kocham Cię, tato. Byłeś dla mnie bogiem, inspiracją. Twoje wspomnienia, Twoja historia, to wszystko stało się moją częścią" - mówił aktor.
Jak się jednak okazało, wśród żałobników zabrakło jednak wnuka oraz niedoszłej synowej. Alicja Bachleda-Curuś i Henry Tadeusz nie zjawili się bowiem na ceremonii w Irlandii.
"Na filmikach opublikowanych po pogrzebie widać, że nie było tam Alicji Bachledy-Curuś i jej syna Henry’ego. (...) W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Agencje odnotowały również, że brat Colina, Eamon jr przyniósł tartę jabłkową i świeżą śmietanę, opisane jako 'jedna z największych miłości' życia pana Farrella" - donosi Black Online, dodając że matka Henry'ego przez ostatni tydzień nawet nie zamieściła żadnego postu w social mediach.
Może uznała, że cisza wybrzmi w tej sytuacji bardziej wymownie.
Zobacz też:
Alicja Bachleda-Curuś zaczęła karierę jako... wokalistka. Niewiarygodne, do kogo ją porównano
Alicja Bachleda-Curuś nagle dodała nietypowe nagranie. Hucznie weszła w nowy rok
Nocne wieści ws. Bachledy-Curuś dotarły w ostatniej chwili ze Stanów. "Właśnie przestało istnieć"