Twórcy "M jak miłość" z pilnym apelem do widzów. Chodzi o Teresę Lipowską
Nie tak dawno Teresa Lipowska żaliła się, że odgrywanej przez nią w "M jak miłość" postaci nie przydarza się nic fascynującego. Tymczasem to właśnie Barbara Mostowiak stała się bohaterką niebezpiecznej sytuacji, za której pośrednictwem twórcy chcieli zwrócić uwagę na istotne zjawisko. Fani serialu szybko docenili tę inicjatywę.
Teresa Lipowska wciela się w seniorkę rodu Mostowiaków w "M jak miłość" od samego początku, czyli od niemalże ćwierćwiecza. Trudno nawet streścić, jak wiele w tym czasie przeszła jej bohaterka. Niestety niedawno scenarzyści zaplanowali dla niej wyjątkowo stresujące przeżycie. Barbara Mostowiak wskutek zmyślnego i niestety dość popularnego w rzeczywistości podstępu straciła sporą sumę.
"Babciu, to ja, miałam wypadek, zniszczyłam samochód, strasznie drogi. Pomóż mi (…). Potrzebuję 15 tysięcy... Babciu, możesz pożyczyć mi te pieniądze? Błagam (...)! Tam zaraz do ciebie przyjedzie brat mojej koleżanki, daj mu kasę, dobrze?" - usłyszała w telefonie starsza kobieta, myśląc, że rozmawia z własną wnuczką.
Dobrze znamy takie historie z telewizji lub swojego otoczenia. Poruszona losem bliskiej osoby Mostowiakowa oczywiście przekazała wymaganą kwotę nieznanemu mężczyźnie. Nie od razu zorientowała się, że był to jedynie nieuczciwy sposób na szybkie wzbogacenie się zupełnie obcych jej ludzi. Na szczęście rodzina od razu zajęła się zdenerwowaną Barbarą.
Twórcy potraktowali ten wątek jako pretekst do przypomnienia o zachowaniu szczególnej ostrożności w podobnych przypadkach.
"Taka sytuacja, jaka spotkała ostatnio babcię Basię, może przytrafić się każdemu z nas. Bądźmy czujni i dbajmy o siebie nawzajem" - można przeczytać na oficjalnym instagramowym profilu produkcji. Fani "Emki" zauważyli, że to już kolejna istotna społecznie kwestia, która została podjęta w telenoweli w najnowszym sezonie.
"Super, że jest pokazywany taki wątek. Bardzo ważny i przestrzegający"; "Dobrze, że taka sytuacja pojawiła się w serialu, starsze osoby nie zawsze korzystają z internetu, a tv mają i seriale oglądają. Niech nawet kilka osób zapamięta, (...) to już będzie ogromny sukces. W serialu udało się odzyskać pieniądze, a w prawdziwym życiu prawie nigdy się to nie udaje"; "Bardzo ważny przekaz, cały czas dzieją się podobne sytuacje" - pisali widzowie z mediach społecznościowych.
Niektórzy wskazywali jednak, że wątek poprowadzono w dość niewiarygodny sposób. Po pierwsze - Mostowiakowa nigdy nie należała do łatwowiernych osób, które łatwo dają się wyprowadzić w pole, dziwi więc, że od razu dała się przekonać do działania. Po drugie natomiast - w realu złapanie winnego ma miejsce niezwykle rzadko, a w "M jak miłość" było to niemal banalnie proste.
Nie zmienia to jednak faktu, że bez wątpienia zdarzenie to wpuściło nieco świeżego powietrza do historii pani Basi. Lipowska od dłuższego czasu narzekała przecież, że twórcy nie potrafią jej zaoferować niczego ciekawego do grania.
"Uważam, że ten serial wciąż ma ciekawe różne wątki. Mój już nie jest ciekawy. Po 23 latach nie bardzo można go uatrakcyjnić, zwłaszcza że Barbara Mostowiak to starsza pani. Przedtem miała rodzinę, dla której dużo robiła, martwiła się niepowodzeniami syna. Obecnie już tylko 'jest'" - żaliła się aktorka w rozmowie z Plejadą.
Niestety jednak to nie rozczarowanie rozwojem własnej postaci, ale inne względy mogą zdecydować o odejściu Lipowskiej z produkcji. Poważnie myśli ona o emeryturze głównie ze względu na podeszły wiek i związane z nim dolegliwości.
"Zdaję sobie sprawę, że pewnych rzeczy nie mogę robić i pewne choroby wieku starczego mnie dorywają, ale jakoś nie mogę się z tym pogodzić. Tak chciałabym do przodu jeszcze" - mówiła 87-latka w rozmowie z Andrzejem Sołtysikiem dla serwisu Świat Gwiazd.
Zobacz też:
"Królowa polskich seriali" kończy karierę? Tylko nam wyjawiła całą prawdę
Córka Pieńkowskiej poszła w jej ślady. Sławna mama tak ją do tego zniechęcała
Gwiazda "M jak miłość" nie chce do tego wracać. Ujawniła smutne sekrety