Ukochana żona zostawiła go dla znanego reżysera. Kałużyński nigdy mu nie wybaczył
Zygmunt Kałużyński, legendarny dziennikarz, który razem z Tomaszem Raczkiem przez wiele lat prowadził program telewizyjny "Perły z lamusa", był przez pewien czas mężem amerykańskiej aktorki Eleonory Griswold, którą nazywał miłością swego życia. Niestety, ukochana zostawiła go dla znanego reżysera, bo ten obiecał jej, że będzie ją obsadzał w swoich produkcjach. Kałużyński mścił się potem na filmowcu, nie zostawiając w recenzjach suchej nitki na jego dziełach. Mało kto pamięta, że żonę odbił mu Aleksander Ford, twórca "Krzyżaków - filmu, który zapisał się w historii polskiego kina jako obraz obejrzany przez największą liczbę widzów.
O życiu Zygmunta Kałużyńskiego krążyły legendy. On sam opowiadał o sobie niestworzone historie, bo uwielbiał szokować i być w centrum zainteresowania. Deklarował w wywiadach swoją niechęć do... higieny osobistej. Twierdził, że nigdy nie sprząta w swoim mieszkaniu, więc przypomina ono norę.
"Brudasem takim jak ja może być tylko ktoś, kto żyje sam ze swoimi myszami i karaluchami" - wyznał kilka miesięcy przed śmiercią w wywiadzie dla "Angory".
Niewiele osób wiedziało, że dziennikarz, który był stałym bywalcem kultowego programu Niny Terentiew "XYZ", jest bardzo samotnym człowiekiem. Po tym, jak druga żona zostawiła go i wyjechała z Polski z Aleksandrem Fordem, nigdy już nie wpuścił do swojego życia żadnej kobiety.
Zygmunt Kałużyński miał 37 lat i był już po rozwodzie z Julią Hartwig, gdy poznał młodszą od niego o dwie dekady Eleonorę Griswold. Wypatrzył ją latem 1955 roku na Międzynarodowym Festiwalu Młodzieży i Studentów w Warszawie.
"Przyjechała tutaj razem z angielskim zespołem, ale ona jedna była w nim obywatelką amerykańską. (...) Z chwilą, kiedy się tutaj znalazła, została wezwana do ambasady amerykańskiej. Nie wiem dokładnie, jak to wszystko wyglądało (...)" - wspominał w swej książce "Alfabet na cztery ręce", która ukazała się dopiero parę lat po jego śmierci.
Zygmunt zakochał się w Eleonorze od pierwszego wejrzenia. Dowiedział się, że dziewczyna może uniknąć kary tylko wówczas, jeśli wyjdzie za mąż za Polaka, więc bez chwili wahania oświadczył się jej i został przyjęty.
Był już wtedy bardzo wpływowym krytykiem, z jego zdaniem liczyli się naprawdę wszyscy filmowcy, więc bez trudu załatwił żonie pracę przy produkcji filmu "Do widzenia, do jutra". Kałużyński świata nie widział poza ukochaną i był o nią bardzo zazdrosny.
Eleonora Griswold marzyła o karierze filmowej i jeździła na wszystkie przesłuchania, o jakich wiedziała. Pewnego dnia wybrała się do Łodzi na casting do filmu "Pierwszy dzień wolności", który planował nakręcić Aleksander Ford. Roli co prawda nie dostała, ale do Warszawy wróciła zakochana do szaleństwa w reżyserze. On również stracił dla niej głowę.
Przez kilka miesięcy oboje prowadzili podwójne życie, spotykając się potajemnie, ale gdy Eleonora zaszła w ciążę, postanowili zakończyć swe poprzednie związki i razem założyć rodzinę. Ona odeszła dla niego od Zygmunta, on zostawił dla niej żonę i dorastającego syna.
Zygmunt Kałużyński bardzo przeżył rozstanie z żoną. Ford opowiadał później, że krytyk zakradał się nocami pod jego dom okryty jedynie prześcieradłem i udawał ducha. Kiedy natomiast na świat przyszła pierwsza córka filmowca i Eleonory, Kałużyński złożył w sądzie wniosek o uznanie go za ojca dziewczynki i przyznanie mu praw rodzicielskich.
Doszło do rozprawy, podczas której panowie skoczyli sobie do oczu i zaczęli się okładać. Zygmunt Kałużyński proces przegrał, ale przez kolejne cztery lata odmawiał Eleonorze rozwodu. Zapowiedział, że nie spocznie, dopóki nie zniszczy jej nowego męża.
Gdy Ford podjął decyzję o opuszczeniu Polski na zawsze, plotkowano, że to z powodu Kałużyńskiego, który - do czego po latach się przyznał - donosił na niego służbom. Faktem jest też, że dziennikarz na żadnym filmie reżysera nie zostawił suchej nitki, dosłownie miażdżąc je w swoich recenzjach.
Kałużyński nigdy nie wybaczył Fordowi, że zniszczył jego małżeństwo.
Aleksander Ford i Eleonora wyemigrowali z Polski w marcu 1968 roku. Mieszkali w Niemczech, Austrii i Danii. Reżyser wciąż kręcił filmy, ale te przechodziły praktycznie bez echa, co doprowadziło go do kompletnego załamania. Żona w końcu zażądała od niego separacji. Nie zgodził się, więc zabrała dzieci (dwie córki i syna) i uciekła do Ameryki.
Na początku kwietnia 1980 roku Aleksandra Forda znaleziono martwego w pokoju w hotelu w Naples na Florydzie.
Zygmunt Kałużyński przeżył go o 24 lata. Nigdy nie wybaczył mu tego, że zniszczył jego małżeństwo. Wszyscy wiedzieli, że krytyk przypłacił rozstanie z żoną poważnymi problemami. Trafił nawet na pewien czas do ośrodka w Tworkach. Zmarł 30 września 2004 roku, przeżywszy 85 lat.
Źródła:
1. Danielewicz Michał, "Ford. Reżyser", Warszawa 2019.
2. Kałużyński Zygmunt, Raczek Tomasz, "Alfabet na cztery ręce", Warszawa 2009.
3. Kałużyński Wojciech, "Pół życia w ciemności. Biografia Zygmunta Kałużyńskiego", Warszawa 2012.
4. Wywiad z Z. Kałużyńskim, "Angora", maj 2004.
Zobacz też:
Bielska po latach opowiedziała o romansie ze znanym aktorem. Mąż zrobi z tego spektakl
Ten romans nie skończył się dobrze. Rozdzielono ich wbrew woli
Jerzy Zelnik zdradzał żonę na potęgę, ale do romansu z Haliną Łabonarską się nie przyznaje