Wieści ws. Rafała Zawieruchy to nie były tylko plotki. Wspierają go Margot Robbie i Leonardo DiCaprio
Rafał Zawierucha ma przed sobą duże wyzwanie: "Taniec z gwiazdami" to przecież niezwykle wymagająca - zarówno czasowo, jak i fizycznie - rywalizacja. Ale pierwsze koty za płoty - aktor ma już za sobą występ w premierowym odcinku najnowszej edycji. Jak sam przyznał, może liczyć na wsparcie dobrze znanych na całym świecie kolegów po fachu...
Rafał Zawierucha kojarzony jest przede wszystkim z rolami w filmowych komediach i serialach. Ostatnio widzowie mogli go oglądać m.in. w "Wieczorze kawalerskim" Szymona Gonery, a na małym ekranie - w "Domku na szczęście" na Polsat Box Go. Prawdziwym przełomem w jego karierze okazała się jednak bez wątpienia niewielka rola w produkcji Quentina Tarantino.
Jeszcze na długo przed premierą "Pewnego razu... w Hollywood" w kraju zrobiło się głośno o zaskakującej współpracy Polaka z cenionym reżyserem. Zawierucha chętnie zresztą korzystał z rozgłosu, przyjmując kolejne oferty pracy i dzieląc się zakulisowymi anegdotkami z planu.
Nawet fakt, że wcielając się w Romana Polańskiego w dziele Amerykanina jedynie mignął na ekranie, przechadzając się u boku Margot Robbie, nie położył się cieniem na jego osiągnięciu. Zawierucha zawsze będzie już rodakiem, który zagrał u jednego z najlepszych współczesnych reżyserów. Nieoczekiwanie temat ten powrócił przy najnowszym projekcie z udziałem gwiazdora, "Tańcu z gwiazdami".
Rafał Zawierucha, wraz z taneczną partnerką Darią Sytą, która w poprzedniej edycji trenowała Macieja Musiała, zadebiutował na parkiecie show Polsatu w niedzielę, 15 września. Jury przyznało parze aż 32 punkty, doceniając w ich tangu przede wszystkim zaskakującą radość i uśmiech. Na widowni aktora wspierały najważniejsze kobiety w jego życiu: żona Beata Wiśnicka i córka, a przed telewizorami najbliżsi, rodzice tancerki czy wreszcie całe rodzinne Kielce.
W sieci zaczęły też krążyć plotki o innych znanych osobach, na których wsparcie może liczyć celebryta. Choć domysły te miały raczej żartobliwy charakter, 37-latek odniósł się do nich zupełnie poważnie. Na pytanie, czy Tarantino pojawi się w studiu, by na żywo oglądać zmagania byłego współpracownika, Zawierucha miał gotową odpowiedź.
"Chyba musiałby reżyserować jakiś 'dance', film taneczny... Na razie skupiam się na naszych wspaniałych widzach, którzy nam kibicują i tu są. Też chcę przenosić te emocje i chciałbym, żeby ten program leciał tam. Niekoniecznie więc musi Quentin tu zasiadać, ale może sobie to obejrzeć" - powiedział w rozmowie z Pudelkiem.
O dziwo trzymają za niego kciuki inni sławni koledzy z branży: Margot Robbie i Leonardo DiCaprio.
"Cieszę się, bo wiedzą, że biorę udział. Margot wspiera i Leo też wie. Mam znakomitą przyjaciółkę choreografkę, Toni Basil, która robiła nam taniec do 'Pewnego razu w... Hollywood', i też całym serduchem wspiera, i wie; dała mi sygnał, że oglądała. Może kiedyś się z nią połączę, może kiedyś przyleci" - zapewnił całkowicie serio Zawierucha.
Dopytywany przez reporterkę Pudelka rozwinął nieco temat.
"Zawsze się wspieramy, to jest normalne w środowisku zawodowych aktorów. Gdziekolwiek jesteś, wspierasz się i tyle" - dodał.
Przypomnijmy, że Margot Robbie, wielka gwiazda niekwestionowanego hitu ubiegłego roku, czyli "Barbie" Grety Gerwig, jest obecnie w zaawansowanej ciąży. DiCaprio z kolei 1,5 miesiąca widziany był z młodszą o 24 lata partnerką, z którą trwa w związku od niespełna roku. Trudno więc powiedzieć, czy wielkie gwiazdy faktycznie mają czas na śledzenie poczynań znajomego z Polski. Żadne z nich nigdy nie brało też udziału w zagranicznym odpowiedniku formatu.
Zobacz też:
Rafał Zawierucha przeżył chwile grozy na wakacjach. Nie tylko zabrakło wody
Rafał Zwierucha stracił szansę na sukces w Hollywood? Wszystko przez jeden błąd
Maciej Musiał szczerze o nowym "Tańcu z Gwiazdami". To im będzie kibicował