Wydało się ws. Lanberry. Te doniesienia przyćmią konflikt Szpaka i Badacha
Nieoczekiwanie wyszło na jaw, że jedna z podopiecznych Lanberry w "The Voice of Poland" nie jest dla swojej trenerki anonimowa. Czy jurorka była więc stronnicza, przyjmując uczestniczkę show do swojej drużyny? Piosenkarka już odpowiedziała na zarzuty, ale czy na pewno w przekonujący sposób?
W kontekście najnowszej edycji "The Voice of Poland" najwięcej mówi się o spięciach między Michałem Szpakiem a Kubą Badachem. Pierwszy z nich powrócił do talent show po przerwie, drugi natomiast pojawił się w nim po raz pierwszy i od razu świetnie się odnalazł w nowej roli. Obaj panowie nie boją się wypowiadać zdecydowanych opinii, choć każdy z nich robi to w zupełnie inny sposób - i właśnie w różnicy charakterów tkwi najczęściej źródło ich słownych utarczek.
"Iskrzy, ale w taki fajny, bardzo wyrafinowany sposób. Ja uwielbiam chłopaków, ich energię, i to jest cudowne, że to jest takie kolorowe, barwne, że te energie są różne i dzięki temu my się tam nie nudzimy po prostu. Tam jest wymiana, dowcip, szybka riposta. To jest bardziej uczta intelektualna niż jakiś beef [ang. kłótnia, sprzeczka - rodzaj konfliktu na tle artystycznym, zwykle związany z kulturą hip-hopu - przyp. aut.]. My się tam dobrze w swoim towarzystwie bawimy poza kamerami, tak po prostu, po ludzku. To są bardzo interesujące rozmowy. Naprawdę, jestem zachwycona chłopakami" - komentowała Lanberry w rozmowie z Pomponikiem.
Sama wokalistka, która z programem TVP związana jest od trzech edycji (włącznie z obecną), wydawała się przy nich nieco blednąć.
"Powiem ci, że tak sobie siedzę i myślę: fajnie mam. (...) Czasami trzeba ich ostudzić. (...) Ale nie uważam, że ginę między nimi. Ja się potrafię, że tak powiem, rozepchnąć, a oni też dają mi bardzo dużo przestrzeni, żeby wyrazić swoją opinię" - oceniła w tym samym wywiadzie.
Informacje, które niedawno wyszły na jaw, mogą sprawić, że to właśnie Lanberry znajdzie się w centrum uwagi. Ale chyba nie z takich powodów, z jakich by chciała.
Zgodnie ze stałym schematem scenariuszowym programu po etapie Przesłuchań w Ciemno przyszedł czas na Bitwy między członkami tych samych drużyn. Ćwiczące pod skrzydłami Lanberry Weronika Gabryelczyk i Iga Lewandowska zaprezentowały na scenie utwór "I See Red" grupy Everybody Loves An Outlaw. Trenerka zadecydowała, że do kolejnego etapu przejdzie druga z nich, ale pierwsza, dzięki powrotowi pewnej zasady, trafiła do innej drużyny.
Okazuje się jednak, że Małgorzata Uściłowska (tak naprawdę nazywa się gwiazda) ma pewne powiązania z Lewandowską. Z instagramowego "śledztwa" wynika, że kobieta od co najmniej czterech lat spotyka się z gitarzystą wokalistki, Wojciechem Olińskim. Niewykluczone, że są nawet zaręczeni. A co ciekawe, często wstawiają do mediów społecznościowych wspólne nagrania, które chyba musiała widzieć i Lanberry.
Ta natomiast zaprzecza, żeby jej decyzja o zaproszeniu Igi pod swoje skrzydła wynikała z prywatnych sympatii i zależności.
"Zawsze, gdy po odwróceniu fotela rozpoznam kogoś, kogo znam osobiście lub kojarzę jego twórczość, mówię o tym, ponieważ to dopełnia jego obraz jako artysty. Świat muzyczny jest stosunkowo mały, więc czasami spotykamy osoby, które wcześniej poznaliśmy lub których twórczość jest nam znana. Igi jednak nie znałam ani nie słyszałam o niej przed nagraniami programu" - zapewniła celebrytka w oświadczeniu dla Pudelka.
"Założeniem 'Voice’a' jest umożliwienie każdemu utalentowanemu muzykowi walki o swoje marzenia. Zasady programu (dobrze znane każdemu) są tak skonstruowane, że wybory uczestników podczas Przesłuchań w Ciemno są podyktowane wyłącznie ich talentem i tak też było w przypadku Igi" - tłumaczyła.
Czy te wyjaśnienia są dla was przekonujące?
Zobacz też:
Wyszło na jaw ws. "The Voice of Poland". "Winni" Badach i Szpak
Trenerzy "The Voice of Poland" ocenili twórczość Taylor Swift. W sieci rozpętała się burza
