Marina Łuczenko zwróciła się do swoich fanów. Nie było jej lekko
Marina Łuczenko przyzwyczaiła swoich obserwujących do tego, że informuje ich o wielu sytuacjach z życia prywatnego. Ostatnio piosenkarka powróciła na siłownię po chwilowej przerwie od treningów. Nie było jej lekko. Perypetiami z tego dnia Marina oczywiście także podzieliła się w sieci. Oto, co przekazała swoim fanom.
Poprzedni rok był dla Mariny Łuczenko i Wojciecha Szczęsnego bardzo emocjonujący. Na początku lipca zakochani powitali na świecie swoje drugie dziecko - córkę Noelię. Narodziny dziewczynki oczywiście przewróciły ich świat do góry nogami, jednak jak się potem okazało, nie była to jedyna ważna zmiana w życiu rodziny Szczęsnych.
Niedługo po urodzeniu córki Wojciech Szczęsny obwieścił, że odchodzi na sportową emeryturę i chce w pełni poświęcić się życiu rodzinnemu.
Jakież było zdziwienie wszystkich, gdy niedługo później okazało się, że bramkarz podpisał kontrakt z zespołem FC Barcelony. W związku z tym Szczęśni nieco zmienili swoje plany i przeprowadzili się do nowego miejsca.
Marina Łuczenko zawsze zachwycała swoim wyglądem. Teraz po drugiej ciąży próbuje na nowo wrócić do regularnych treningów. Efektem ostatniego z nich podzieliła się z fanami na Instagramie.
"Czy prawie zemdlałam dziś po treningu? Być może. Czy planuje dziś kolejny trening? Tak. Czy trenuje ostatnio regularnie - staram się" - napisała Marina na Instastories.
Na kolejnych kafelkach piosenkarka nieco bardziej otworzyła się na temat swojego podejścia do ćwiczeń fizycznych. Okazuje się, że Marina miała niedawno mały kryzys spowodowany chorobą, przez co nie mogła zabrać się za treningi.
"Właśnie wróciłam do domu po treningu. Powiem wam, że czuje się genialnie. Dobra miałam mały kryzysik, dawno nie robiłam... to chyba mój pierwszy trening w tym roku ze sztangami, więc trochę byłam taka dizzy, ale jak już skończyłam, zrobiłam sobie secik: sauna, zimna woda. No czuje się jak nowo narodzona" - mówiła.
Gwiazda przyznała także że nie relacjonuje każdej swojej wizyty na siłowni, ponieważ często w natłoku ćwiczeń o tym zapomina.
"Jeżeli ktoś się zastanawia czy trenować, czy nie, czy to lepsza jakość życia. Ja mam teraz czysty umysł, świeże ciało. Jeszcze dziś mam pilates u Ani, także działam. Powiem wam tak, dość regularnie ćwiczyłam, później miała przerwę świąteczno-chorobą i powoli wraca. Nie nagrywam za każdym razem jak trenuje, bo zapominam" - wyznała.
Mówiąc "pilates u Ani" Marina zapewne miała na myśli zajęcia, które odbywają się w niedawno otwartym centrum sportowym Anny Lewandowskiej. Obie panie od dawna się przyjaźnią, a od kiedy ich mężowie grają w jednej drużynie spędzają ze sobą jeszcze więcej czasu.
Zobacz też:
Szczęsnego zalała fala krytyki. Wcale nie chodzi o czerwoną kartkę
Szczęsny przekazał to po czerwonej kartce. Reakcja Mariny mówi wszystko
Mama ostrzegała ją przed ślubem z piłkarzem. Marina Łuczenko-Szczęsna nie posłuchała