Englert przerwał milczenie po aferze z zatrudnieniem córki. Zaapelował o wyrozumiałość
Jakiś czas temu media rozgrzała afera związana z pożegnalnym spektaklem Jana Englerta i obsadzeniem jego córki w głównej roli. Internauci zarzucali reżyserowi nepotyzm i chęć wypromowania Heleny, która zdaniem wielu osób wciąż nie zasłużyła sobie na swoją pozycję w świecie aktorskim. Englert długo nie odnosił się do stawianych mu zarzutów. W końcu jednak zdecydował się zabrać głos. To, co powiedział, daje do myślenia.
Od jakiegoś czasu wiadomo było, że w sierpniu tego roku Jan Englert odejdzie z Teatru Narodowego i przestanie pełnić funkcję reżysera artystycznego, którą piastował przez ostatnie 22 lata. Nikt nie spodziewał się jednak, że pożegnalny spektakl reżysera wywoła tyle negatywnych emocji.
Burza wokół "Hamleta" zaczęła się kilka tygodni temu, gdy na jaw wyszło, kogo reżyser obsadził w głównych rolach. Najwięcej negatywnych komentarzy wywołało zaangażowanie do spektaklu Heleny Englert, która na co dzień nie jest związana z Teatrem Narodowym. Internauci od razu zaczęli oskarżać Jana Englerta o nepotyzm i zarzucać mu interesowność.
W obronie znanego artysty stanęło wiele osób z branży, które twierdziło, że Helena jest znakomitą aktorką, a powiązania rodzinne nie powinny wpływać negatywnie na jej karierę.
Jan Englert długo milczał na temat afery, która w mediach przybrała naprawę duże rozmiary. W końcu jednak reżyser odniósł się do sytuacji. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wyjaśnił, że specjalnie nie chciał wypowiadać się wtedy, gdy wokół jego rodziny działo się najwięcej.
"Moją siłą przez lata było to, że nawet, kiedy ktoś próbował wokół mnie coś paskudnego rozpętać, to nie reagowałem. Teraz za to płacę, za własną pychę płacę" - stwierdził.
Reżyser przyznał, że w momencie zakończenia tak ważnego etapu w jego życiu, chciał być otoczony bliskimi osobami.
"Nawet jeśli obsadzenie własnej córki w spektaklu byłoby nepotyzmem - a według mnie nie jest - jest rzeczą naturalną i powinno być zrozumiane, jeśli mamy w sobie, choć odrobinę empatii, że jeśli ktoś odchodzi, żegna się, to chce mieć przy sobie najbliższych. Koniec, więcej tłumaczyć się nie będę" - wyznał szczerze.
W tej samej rozmowie Jan Englert podkreślił, że jego córka ma już wyrobioną pozycję w świecie aktorskim i nikomu nie musi udowadniać, że nadaje się do zawodu. Co więcej, znany reżyser przyznał, że obsadzenie Heleny w roli Ofelii było jego pomysłem.
"Ja ją musiałem prosić, żeby zgodziła się zagrać. Miesiąc prosiłem, tłumaczyłem, że to może jedyna szansa, żebyśmy się spotkali w zawodzie, szczególnie w relacji reżyser i aktorka" - przyznał.
Pożegnalny spektakl z pewnością będzie dla Jana Englerta szczególnym wydarzeniem. Nic więc dziwnego, że artyście zależało, by w tym dniu mieć obok siebie na scenie córkę oraz żonę - Beatę Ścibakównę.
Zobacz też:
Łączą go z córką Englerta, a on ma tylko jedno do powiedzenia. Wymowne
Jan Englert zniechęcał syna do zostania aktorem. Tomasz Englert musiał liczyć na pomoc macochy
Natasza Urbańska reaguje na aferę z udziałem Jana Englerta. Jasne stanowisko [POMPONIK EXCLUSIVE]