Jurksztowicz przerwała milczenie. Ujawniła kulisy rozwodu
Anna Jurksztowicz jest zmęczona trwającym od dwóch lat rozwodem ze znanym kompozytorem Krzesimirem Dębskim. Wokalistka liczy jednak na to, że finał będzie korzystny dla niej. Oto jak podsumowała sądową batalię.
Anna Jurksztowicz i Krzesimir Dębski ponad dwa lata temu złożyli wnioski o rozwód. Para po blisko 40 latach związku zdecydowała się na rozstanie, co wywołało prawdziwy szok w mediach. Każde z nich chce orzeczenia winy drugiej strony. Oboje powołali licznych świadków, przez co sprawa przed sądem trwa już tak długo i nadal nie widać jej końca.
Anna Jurksztowicz i Krzesimir Dębski zakochali się w 1985 roku. Kompozytor napisał dla 22-letniej wówczas wokalistki piosenkę "Diamentowy kolczyk", która szybko stała się przebojem. Piosenkarka urodziła córkę, której dano na imię Maria. Po dwóch latach na świat przyszedł syn pary Radzimir.
Jurksztowicz i Dębski ślub wzięli po dziesięciu latach wspólnego życia, w 1995 roku. Żyli z dala od błysku fleszy. W 2012 roku w mediach pojawiły się jednak plotki na temat nowej miłości Krzesimira Dębskiego. Pisano, że kompozytor zakochał się w dużo młodszej od siebie wiolonczelistce oraz że spodziewa się z nią dziecka. Jurksztowicz miała w związku z tym wystawić mu przed dom walizki. Mimo tych doniesień oboje nadal trwali w małżeństwie.
Kryzys wkrótce wybuchł na nowo i w 2021 roku małżonkowie ogłosili rozstanie. Sprawa rozwodowa toczy się przed sądem i na razie nie widać jej końca. Jak Jurksztowicz dziś zapatruje się na tę sytuację?
"Sporo było dezinformacji. Uważam, że w takiej sytuacji lepiej jest udzielić dziennikarzom informacji. Oczywiście w miarę możliwości powiedzieć, jak najmniej, żeby ta wiadomość była sprawdzona, a nie jakaś wiecznie powtarzana od lat plotka, która krąży i którą ciężko jest wykasować. Ta sytuacja nauczyła mnie tego, że czasem w takich trudnych życiowych sytuacjach lepiej jest udzielić wywiadu, bo dziennikarze i tak piszą i się z nic z tym nie da zrobić" - stwierdziła w rozmowie z "Faktem".
Wokalistka jest już zmęczona sądową batalią. Nie traci jednak nadziei, że wszystko skończy się pomyślnie.
"Liczę na pozytywny koniec dla siebie. Uważam, że człowiek nigdy nie powinien się załamywać, żeby nie wiem, jak najgorsze rzeczy mu się przytrafiły i tego się trzymam. Bywały gorsze sytuacje w życiu ludzi niż rozwody, chociaż rozwód nie należy do najprzyjemniejszych" - podsumowała Anna Jurksztowicz.
Zobacz też:
Anna Jurksztowicz: Bycie kobietą to wielka przygoda
Anna Jurksztowicz: Nikt mi nie podziękował za współpracę
Anna Jurksztowicz ma nową pasję. Urządza sobie... "dni milczenia"