Meghan Markle przyszła sama na galę. Jest inaczej, niż wszyscy sądzili
W ostatnim czasie Meghan Markle i książę Harry wyraźnie zmienili strategię, jeśli chodzi o budowanie swojego wizerunku. Małżonkowie coraz częściej pokazują się bowiem osobno. I tak przykładowo była aktorka pojawiła się sama na uroczystej gali. Chociaż jej suknia wzbudziła powszechne uznanie, sama obecność kobiety wywołała zgoła inne reakcje...
Meghan Markle i książę Harry przestali kurczowo trzymać się siebie nawzajem. On niedawno wyruszył w kilkudniową podróż, w trakcie której wziął udział m.in. w imprezie charytatywnej organizowanej przez Kevina Costnera czy w programie Jimmy'ego Fallona. Ona natomiast w minioną sobotę wybrała się z przyjaciółmi na galę w Los Angeles zainicjowaną przez placówkę medyczną.
Uwagę mediów od razu zwrócił fakt, że kobieta zaprezentowała się w sukni marki Carolina Herrera; tej samej, którą miała na sobie już w 2021 roku na gali Salute to Freedom w Nowym Jorku. Tym razem jednak zrezygnowała z efektownego trenu. W czerwonej kreacji z głębokim dekoltem i tak wyglądała jednak znakomicie, a ponowne wykorzystanie tej samej stylizacji zostało ocenione pozytywnie. Przy tej okazji Markle została nawet porównana do Kate Middleton, co akurat zapewne niekoniecznie jej się spodobało.
Okazuje się jednak, że w przeciwieństwie do przychylnych opinii portali 43-latka nie została szczególnie mile przywitana na gali. Gwiazda chętnie pozowała fotoreporterom na ściance, co zostało odebrane niezwykle negatywnie.
"Nie została ciepło przyjęta przez ludzi, kiedy pojawiła się na miejscu. Zdaje się, że przyszła tylko zrobić sobie zdjęcia. Niestety, to ona bardziej potrzebuje Los Angeles niż Los Angeles jej. Ludzie to czują" - mówiła brytyjska prezenterka telewizyjna, Lizzie Cundy, w rozmowie z Daily Mail.
Dawny przyjaciel pary nie ma wątpliwości, że odejście z rodziny królewskiej zdecydowanie nie wyszło im na dobre.
"Wyobraź sobie różnicę, gdyby nadal pracowali jako członkowie rodziny królewskiej. Byliby w centrum uwagi, gdziekolwiek by się nie udali. Byliby patronami organizacji charytatywnych, a nie tylko pojawiającymi się gośćmi" - mówił tajemniczy mężczyzna w wywiadzie dla wspomnianego portalu.
Meghan nie może liczyć na życzliwość nie tylko na amerykańskiej ziemi, ale i wśród rodaków swojego męża. Najnowszy ranking popularności royalsów pokazał dobitnie, że pozycja Markle jest niezwykle słaba. Na 21 członków rodziny królewskiej, którzy znaleźli się w zestawieniu, celebrytka zajęła 17 miejsce. Nawet Harry okazał się od niej ciut lepszy, plasując się o dwie lokaty wyżej. W porównaniu z Kate czy księciem Williamem, do których należą odpowiednio druga i czwarta lokata, para wypada co najmniej blado.
Nic dziwnego, w końcu ostatnie miesiące, które dla rodziny starszego syna Karola były niezwykle trudne, tylko zwiększyły życzliwość narodu wobec tej części dworu. Tymczasem na podstawie medialnych doniesień życie Meghan i Harry'ego jawi się jako pasmo porażek i działających na ich niekorzyść wizerunkowych gaf. Kobieta wciąż podejrzewana jest o niecne zamiary i próby przypomnienia o sobie kosztem szwagierki, a w dodatku ponoć jest słabą szefową, z którą niewielu chce pracować.
Oliwy do ognia dolewają doniesienia o poważnym kryzysie małżeńskim, o którym portale rozpisują się od miesięcy. Na ten moment trudno jednak powiedzieć, gdzie leży prawda. "Kto wie, co tak naprawdę się dzieje? Prawdopodobnie tylko Meghan i Harry" - pisała Clemmie Moodie w "The Sun".
Zobacz też:
Książę Harry znów podpadł Brytyjczykom. Chodzi o pieniądze
Taki ruch wobec Meghan Markle to nie przypadek. Pałac Buckingham musiał się wytłumaczyć