Nie cichną plotki o romansie Sosny i Roznerskiego. Nie do wiary, jakie gwiazda czerpie z nich korzyści
Michalina Sosna stała się rozpoznawalna dzięki roli w "M jak miłość". Wcielająca się w ukochaną bohatera Mikołaja Roznerskiego aktorka ma z nim świetny kontakt, co nie uszło uwadze fanów. Plotki o ich romansie dotarły nawet do rodziny kobiety, która podeszła do nich w zaskakujący sposób.
Michalina Sosna jest związana z "M jak miłość" od ubiegłego roku. W serialu kreuje Kamę, ukochaną Marcina Chodakowskiego, której ten pomógł wyrwać się z półświatka i przez to naraził się wysoko postawionym w nim figurom. Większość fanów produkcji lubi ten duet i mocno mu kibicuje. Nic dziwnego, że pojawiły się plotki o romansie kolegów z planu.
"Stworzyliśmy z Mikołajem parę taką, że TikTok szaleje... serialową" - mówiła żartobliwie kobieta w rozmowie z party.pl.
Gwiazdy regularnie dzielą się w sieci wspólnymi zdjęciami i nagraniami, na których tańczą. Większość tych materiałów związana jest jednak przede wszystkim z pracą. Mimo to nie można zaprzeczyć, że aktorzy prywatnie dogadują się świetnie, co widać również na ekranie. Konsekwentnie zaprzeczają natomiast, jakoby łączyło ich coś więcej niż przyjaźń. Sosna twierdzi nawet, że jeszcze mniej...
"Znajomość. Tylko znajomość" - zdradziła Pomponikowi.
Kobieta zdaje sobie sprawę, jakie poruszenie budzi ich relacja, co zresztą zupełnie jej nie dziwi.
"Mikołaj jest bożyszczem kobiet i wydaje mi się, że każda kobieta postawiona u jego boku będzie generowała zainteresowanie" - powiedziała "Twojemu Imperium".
Być może niektórzy nie wiedzą lub zapominają, że Michalina Sosna ma nie tylko podwójne nazwisko (jego drugi człon to Wilkońska), ale i męża oraz córkę. Z ogromną pieczołowitością dba o prywatność swojej rodziny, która do plotek na temat Roznerskiego nie przywiązuje zresztą większej wagi.
"Ja mam do tego dystans i moi najbliżsi również" - zapewniła w tym samym wywiadzie.
33-latkę cieszy jednak zainteresowanie jej osobą, bo jest ono w gruncie rzeczy... niezwykle przydatne i opłacalne. Choć wcale nie z takich powodów, o jakich można by było od razu pomyśleć.
"Cieszę się, że nasz wątek tak pobudził fanów. Z Mikołajem bardzo się lubimy. I wykorzystujemy popularność naszego serialowego związku, włączając się w różne działania charytatywne" - wyjawiła Sosna.
Popularność to dla aktorki stosunkowo nowe doświadczenie, z którym jak na razie dopiero się oswaja.
"Ja chyba jeszcze nie do końca zdążyłam do niej przywyknąć. Spotkania z ludźmi są zazwyczaj bardzo miłe i pokazują, że nasza praca ma dla nich dużą wartość. Wraz z popularnością przyszedł do mnie pewien rodzaj odpowiedzialności za to, co robię i mówię. Wielu moich fanów to bardzo młodzi ludzie i tym bardziej zależy mi na tym, aby dawać im dobry przykład" - wyjaśniła w rozmowie z "Twoim Imperium".
Sośnie często zdarza się, że ktoś zaczepia ją na ulicy, by skomentować to, co dzieje się w telenoweli, a nawet... dać jej jakąś wskazówkę.
"[Ten serial - przyp. red.] jest tak popularny, ponieważ postaci, które tam kreujemy, odtwarzamy, są bliskie ludziom. Dzieje się coś takiego, że ludzie wchodzą w to jak w masło. Ja sama teraz, (...) chodząc po mieście, słyszę: 'Kama, Kama!'. Ludzie chcą mi bardzo powiedzieć, gdzie jest Marcin. I mówią: 'Marcin jest w chatce, w lesie' - i tu jest taka pauza, bo nie za bardzo wiedzą, jak mi to powiedzieć - 'z inną kobietą'. Akurat spotykam takich, którzy bardzo się wkręcają w serial, ale kumają, o co chodzi, tylko to tak przeżywają" - wyznała niedawno Pomponikowi.
Zobacz też:
Stanowczo ogłosili ws. Roznerskiego w "M jak miłość". To koniec złudzeń
Łepkowska po latach nagle wraca do sprawy Kożuchowskiej. "To był błąd"