Niespodziewany zwrot ws. "Miodowych lat". Artur Barciś właśnie ogłosił
Właśnie mija 26 lat od premiery "Miodowych lat". Przy tej okazji Artur Barciś wspomina, jak wyglądała praca na planie, mówi o swoich relacjach z ekranowym przyjacielem, Cezarym Żakiem, i przyznaje, że niewiele brakowało, a wycofałby się ze słynnej produkcji już w przedbiegach. W najnowszym wywiadzie udzielonym przez aktora pojawił się też wątek powrotu do produkcji. Fani hitu Polsatu będą zachwyceni.
Żaden aktor, zwłaszcza ten mający na koncie wiele produkcji, nie lubi być utożsamiany z jedną rolą. Brawurowo wcielający się w Tadeusza Norka w "Miodowych latach" czy w Arkadiusza Czerepacha w "Ranczu" Artur Barciś, który dzięki tym bohaterom na dobre zapisał się w pamięci widzów, nie ma więc być może w tym zakresie powodów do radości, ale też i do wstydu - w końcu to świetnie zagrane, w dodatku lubiane postaci.
Z tego powodu mogący się poszczycić ponad stoma występami na małym i dużym ekranie artysta regularnie jest pytany w wywiadach o powyższe produkcje, zwłaszcza o pracę na planie pierwszego z wymienionych tytułów. Teraz okazja jest tym lepsza, że właśnie mija 26 lat od premiery pierwszego odcinka serialu Polsatu.
"To był dobry czas. Dla nas to było wyzwanie. Na początku bardzo się przestraszyłem. Ale nie tego, że serial będzie kręcony na żywo, z udziałem publiczności. Tylko że to będzie sitcom - w najgorszym tego słowa znaczeniu" - przyznał 68-latek w rozmowie z Plejadą.
Okazuje się, że jeszcze przed wejściem na plan zdjęciowy Barciś otrzymał od producenta kasety VHS z epizodami oryginalnego formatu, na którym bazowała polska wersja, a który był nagrywany w latach 50. w Stanach Zjednoczonych.
"To było tak okropne, że właściwie byłem gotów zrezygnować. To były skecze, aktorzy się wygłupiali. Ja inaczej pojmuję komedię, aktorzy nie mają prawa, nie mogą się wygłupiać. (...) To było właśnie w tej konwencji, takiego wygłupu, parodii. Dla mnie to było niedobre. Jeżeli 'Miodowe lata' miały być takie, to ja nie chciałem mieć czegoś takiego w życiorysie" - powiedział wprost rozmówca portalu, przywołując w tym kontekście również "13 posterunek" jako lepiej znany polskiej publiczności przykład "okropnego sitcomu".
Na szczęście reżyser Maciej Wojtyszko, który odpowiadał za wszystkie 122 odcinki serii, miał podobne podejście. Według aktora w tym tkwi źródło sukcesu "Miodowych lat", cieszących się przecież popularnością do dzisiaj. I właśnie do dzisiaj jedna z jego gwiazd dzięki tytułowi "odczuwa jakieś tam dochody".
"Tak tworzyliśmy te postaci, że z ich punktu widzenia tam nic śmiesznego nie było. Tam był permanentny dramat. Oni szybko chcą zarobić jakieś pieniądze, (...) różnych sposobów się imają, żeby jakoś sobie w tym życiu radzić, ale to wszystko jest bardzo serio i dlatego jest śmieszne" - ocenił Barciś dla Plejady.
Jak wiadomo, "Miodowe lata" były prawdziwym ewenementem na polskim rynku serialowym. Każdy epizod kręcono w studiu w obecności publiczności, aktorzy musieli być więc znakomicie przygotowani do swoich scen. Nie było czasu na pomyłki. Jak można się domyślić, funkcjonowanie w takich warunkach bywało dość stresujące.
"Różne były sytuacje przy tego rodzaju bardzo intensywnej pracy. Po prostu w ciągu kilku lat tej współpracy czasami zdarzały się jakieś starcia, nieporozumienia. Jak się żyje ze sobą bez przerwy, to jest to zupełnie naturalne. Po tylu latach ja już nie pamiętam w ogóle takich sytuacji, staram się to wypierać. Wspominam to bardzo dobrze i mam taki rodzaj satysfakcji, że grałem w takim serialu, który już zostanie i który ciągle żyje w pamięci widzów" - podsumował krótko Barciś w wypowiedzi dla Plejady.
Aktor w istocie nie odpowiedział więc, jak pracowało mu się z Agnieszką Pilaszewską, Dorotą Chotecką czy Cezarym Żakiem. Z innych wywiadów udzielanych przez gwiazdora wiemy już jednak, że ekranowi Karol i Tadzik - choć ich drogi zawodowe często się krzyżują - prywatnie wcale nie są najbliższymi przyjaciółmi. Mężczyzna wielokrotnie wypowiadał się też na temat kulis odejścia z serialu "pierwszej Alinki".
Przypomnijmy, że od momentu zakończenia emisji "Całkiem nowych lat miodowych", a więc kontynuacji popularnego serialu, minęło już niespełna 20 lat. Regularnie pojawiają się jednak spekulacje na temat powrotu produkcji, którego nieustannie domagają się też fani. W ostatnim czasie doniesienia na temat wznowienia projektu przybrały na sile.
"Proszono mnie, żebym nic nie mówił, dopóki nie zapadnie decyzja. Ta wciąż nie zapadła, więc niewiele mogę na ten temat powiedzieć" - odpowiedział wymownie na pytanie Plejady. Same rozmowy to już chyba dobry znak sam w sobie.
Barciś z nieufnością podchodzi jednak do tzw. sequelozy, czyli powszechnego obecnie w popkulturze zjawiska przepisywania znanych historii na nowo czy dorabiania ciągu dalszego do lubianych opowieści po wielu latach przerwy. Ostatecznie wszystko zależy jednak od scenariusza, który choćby w przypadku potencjalnego nowego "Rancza" bardzo przypadł aktorowi do gustu.
Czekacie na powrót "Miodowych lat"?
Zobacz też:
Barciś nazywał ją najukochańszą przyjaciółką. Do dziś nie pogodził się z jej odejściem
Artur Barciś wyjawił prawdę o niemal 40-letnim małżeństwie. Do dziś nie może mu wybaczyć
Fani "Miodowych lat" mogli przeoczyć. Mało kto wie to o Arturze Barcisiu