Reklama
Reklama

Teresa Lipowska oddała mu wszystko, co miała. Pomogły zarobki z "M jak miłość"

Teresa Lipowska związana jest z "M jak miłość" od początku emisji, czyli od niemal ćwierćwiecza. Jak można się domyślić, w tym czasie aktorka zgromadziła niemałe oszczędności. Okazuje się, że wszystkie środki kobieta przekazała jednej osobie. I miała ku temu konkretny powód.

Teresa Lipowska zarobiła krocie na "M jak miłość". Wszystko oddała jemu

"M jak miłość" to jeden z najdłużej emitowanych polskich seriali - na początku listopada tego roku będzie on obchodził 24 rocznicę rozpoczęcia nadawania. Teresa Lipowska należy do nielicznego już grona aktorów związanych z telenowelą od samego początku. 87-latka wciela się w niej w Barbarę Mostowiak, seniorkę głównego ekranowego rodu.

Reklama

Wydało się, że w życiu prywatnym Lipowska czasami zachowuje się równie wspaniałomyślnie jak jej - kojarząca się z matczyno-babcinym ciepłem i życzliwością - bohaterka. Jak przyznała gwiazda na spotkaniu ze słuchaczami w ramach akcji Narodowego Czytania we Wschowie, niewielkiej miejscowości w Lubuskiem, niedawno miała okazje spełnić marzenie swojego dorosłego syna.

Potomek Lipowskiej i jej wieloletniego męża, zmarłego w 2006 r. męża Tomasza Zaliwskiego, od dzieciństwa interesował się samolotami. W wieku 40-kilku lat znalazł się najbliżej ich, jak mógł - zaczął pracować na lotnisku. Kiedy znana mama dowiedziała się, że jedynak marzy o drogim kursie pilota, nie wahała się zbyt długo.

Teresa Lipowska spełniła marzenie syna. Nie udałoby się, gdyby nie "M jak miłość"

"Mówię: '(...) Jeżeli ty w tym wieku pracując, mając rodzinę, dwoje dzieci i wywiązując się super ze swoich obowiązków, chciałbyś jeszcze poświęcić czas, żeby ileś tych egzaminów - chyba trzydzieści - zrobić, to ja ci pomogę. Wszystkie pieniądze, które zebrałam przez wszystkie lata grania w 'M jak miłość'... Bierz z tego, ile potrzebujesz. Jeśli to ma być twoje spełnione marzenie, to będzie i moje'" - wyznała publiczności Lipowska.

I faktycznie tak się stało. W tym roku 50-letni Marcin Zaliwski otrzymał licencję na samoloty odrzutowe, te - jak mówi aktorka - "vipowskie, sześcio-, ośmioosobowe". Teraz mężczyzna będzie piął się po szczeblach awansowej drabinki; na razie musi przepracować trzy lata, aby zostać kapitanem. To ogromne przeżycie dla matki i syna.

"Jak przyszedł i pokazał tę licencję, to oboje płakaliśmy. Był to chyba nasz najpiękniejszy dzień w życiu. Mogłam na tyle mu pomóc, żeby on to zrobił" - cieszyła się wzruszona Lipowska.

Wyszło na jaw ws. Teresy Lipowskiej. Tego nikt się nie spodziewał

Choć kobieta nie miała oporów, by wesprzeć jedną z najbliższych jej osób w spełnieniu wieloletniego pragnienia, w innych sferach życia rodzinnego nie zawsze jest skłonna do takich poświęceń. W przeciwieństwie do Mostowiakowej, do której zresztą nie lubi być porównywana, Lipowska... nie przepada za goszczeniem syna i wnuków w domu.

"Zapraszam ich do restauracji, żeby każdy wybrał sobie coś, co lubi i nie zostawiał mi na talerzu. 'A ja jestem jarosz, a ja nie jem befsztyka, a ja nie jem ryby'. Proszę, macie otwarte konto, jedzcie" - wyznała otwarcie aktorka.

87-latka przyznała, że ważne uroczystości spędza zwykle w domu swojej jedynej pociechy. Kiedyś chętnie zapraszała bliskich do siebie, ale odkąd zmarł jej ukochany mąż, czyli przed 18 laty, wiele się zmieniło. Możliwość pójścia w gości, a nie przyjmowania ich, to dla 87-latki spore ułatwienie i o wiele większy komfort.

Zobacz też:

Lipowska ukrywała to latami. Teraz opowiedziała o wszystkim na antenie

Wielkie zmiany u Barbary Mostowiak. Lipowska tak narzekała, to wykrakała

Teresa Lipowska nie gryzła się w język. Tak podsumowała młodych aktorów

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Teresa Lipowska | "M jak miłość" | TVP2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy