Steczkowska szykuje się do Eurowizji. Zaskoczyła wyznaniem: "Stres nie jest związany z występem"
Eurowizja za pasem - do wielkiego eventu w Szwajcarii pozostał nieco ponad miesiąc. Przygotowania do festiwalu muzyki, który potrwa przez trzy dni, trwają jednak o wiele dłużej.
Reprezentująca Polskę Justyna Steczkowska dopieszcza nie tylko własny show, ale i pracuje nad materiałami dla organizatorów czy bierze udział w tzw. preparties organizowanych w różnych krajach. Ostatnio wokalistka była chociażby w Amsterdamie, w którym została ciepło przyjęta zarówno przez publikę, jak i innych uczestników.
Piosenkarka przyznała, że wcale nie obawia się wyjścia na scenę w Bazylei.
"[Eurowizja - przyp. red.] na pewno budzi pozytywne emocje, ale stres nie jest związany z występem, bardziej z tym, że dużo rzeczy się dzieje dookoła - takich, które trzeba wykonać, a które niekoniecznie są moją pracą. Sam koncert mnie nie stresuje. Bardzo lubię występować, jesteśmy przygotowani, tancerze świetni, wizualizacje już prawie skończone (...). Kwestia tylko tego, żeby mieć zdrowe gardło i wszystko zaśpiewać tak, jak trzeba" - mówiła w rozmowie z Pomponikiem.
Niestety nie wszystko poszło po myśli artystki, a show nie będzie miał takiego kształtu, jaki by ona chciała. Wszystko ze względu na to, że nie udało się jej dogadać w pewnej ważnej kwestii z organizatorami.
Miesiąc do Eurowizji, a tu takie wieści. Steczkowska musiała obejść się smakiem
Jednym z najbardziej efektownych elementów choreografii było zwisanie Steczkowskiej z sufitu. Pozycja ta oczywiście utrudnia śpiewanie, ale piosenkarce w tym momencie głos nawet nie drgnął. Nic dziwnego, że kobiecie bardzo zależało na zaprezentowaniu tego "tricku" przed międzynarodową widownią.
Niestety pomysł ten od początku budził sprzeciw Bazylei. Po wielu próbach negocjacji element ten został całkiem usunięty z show.
"Nie będę wisieć, jak było to w Polsce, gdzie mogłam wisieć i pokazać taką spektakularną sytuację, która się nie zdarza, a przynajmniej nie było jej na Eurowizji do tej pory, kiedy latasz bez zabezpieczeń, a do tego śpiewasz, mając napięte wszystkie mięśnie. Jest to inna pozycja do śpiewania, dlatego to zachwyciło publiczność nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Niestety się nie udało. Zabawa polegała na tym, że nikt tak nie zrobił. Tym chcieliśmy się jako Polacy pochwalić. No cóż, odebrano mi tę szansę" - wyjaśniła Steczkowska w rozmowie z eurowizja.org.
Właśnie wyszło na jaw, że to niejedyna kwestia, w której Eurowizja pomieszała szyki artystce...
Eurowizja tuż-tuż, a tu taka heca ws. Steczkowskiej. To pokrzyżowało jej szyki
Wydaje się, że obecnie wszystko w życiu "Jusi" kręci się wokół przygotowań do przeglądu. Wokalistka mocno angażuje się w działania promocyjne wokół Eurowizji, udziela wywiadów, uczestniczy w wielu branżowych eventach czy chociażby bierze udział we wspomnianych specjalnych koncertach, na których prezentują się wszyscy kandydaci. To właśnie jeden z nich pomieszał jej szyki.
Przygotowania do konkursu zbiegły się bowiem w czasie ze świętami. Niestety Steczkowska nie będzie mogła się im należycie poświęcić.
"Przylecę dzień później: będę w pierwszy i drugi dzień świąt, czyli nie będę ich przygotowywać. Na święta już będę, bo jestem w Madrycie na preparty, ale moi synowie są tak doskonali w kuchni, że nic nie muszę robić. To jest moje szczęście. Co prawda zawsze sprzątam dom, piekę chleb i robię drobne rzeczy do kuchni, ale tym razem poradzą sobie sami, zresztą na pewno świetnie. Po drugie - cóż mogę rzec? Przyjadę na gotowe" - wyznała w rozmowie z Plejadą.
Najwidoczniej gwiazda nie ma problemu z napiętym grafikiem; priorytetem jest dla niej ułożenie wszystkiego tak, aby z niczego nie musiała rezygnować. Przecież jeszcze na dwa dni przed polskimi preselekcjami szusowała z rodziną na nartach.
Zobacz też:
Doniesienia ws. Steczkowskiej nie wróżą najlepiej. Eurowizja za pasem, a tu coś takiego
Steczkowska o swoich planach po Eurowizji. Wyznała prawdę o wyjeździe z Polski








