Wydało się, jaka naprawdę jest Krystyna Janda. Maria Dębska nagle wyjawiła
Maria Dębska to jedna z najciekawszych aktorek młodego pokolenia. Na początku kariery gwiazda spotkała na swojej drodze znaną, doświadczoną koleżankę po fachu - Krystynę Jandę. Ta jednak potraktowała ją nadzwyczaj chłodno...
Debiut aktorski w pełnometrażowym filmie fabularnym zaliczyła w produkcji reżyserowanej przez swoją mamę, Kingę Dębską. W tym samym okresie zagrała też w głośnym tytule Marcina Wrony. Od tego czasu Maria Dębska umiejętnie oscyluje między kinem artystycznym w rodzaju "Cichej nocy" czy "Zabawy, zabawy" a sferą komercyjną ("Listy do M."), uchodząc za jedną z najciekawszych współczesnych polskich aktorek.
W swoim dorobku 33-latka zmierzyła się już z prawdziwą legendą ekranu, Kaliną Jędrusik, którą z powodzeniem wykreowała w dziele Katarzyny Klimkiewicz. Z inną gwiazdą, Krystyną Jandą, miała okazję porozmawiać na żywo. Niestety spotkanie sprzed kilku lat nie potoczyło się dla niej szczególnie dobrze.
"Mam szczęście do ludzi, mam szczęście do spotkań. Czasami wpadniesz na kogoś na ulicy i to się kończy filmem albo spektaklem" - przyznała w podcaście Natalii Szymańczyk. Kiedy prowadząca zaczęła dopytywać ją o szczegóły i konkretne nazwiska, wymieniając przy tym Krystynę Jandę, okazało się, że artystka faktycznie ma z nią pewne ciekawe wspomnienie.
"Do Krystyny Jandy sama podeszłam, jak skończyłam szkołę [celebrytka stała się absolwentką łódzkiej filmówki w 2017 roku - przyp. aut.]. Przyszłam na jej spektakl, podeszłam do niej po przedstawieniu i powiedziałam: 'Pani Krystyno, kocham panią, chciałabym u pani pracować'. I pani Krystyna powiedziała: 'Aha, fajnie, dzięki'. I poszła" - wyjawiła Dębska.
Nie był to jednak koniec ich relacji. Janda zadzwoniła bowiem do niej z propozycją pracy, ale... dopiero rok później. Nie jest też jasne, czy w ogóle pamiętała nietypowe spotkanie w teatrze sprzed kilkunastu miesięcy.
"Nie pytałam jej, bo było mi głupio" - zdradziła ze śmiechem Maria.
Aktorka już przed kilkoma laty przyznała, że diwa polskiej sceny jest jej największą idolką.
"Kocham Krystynę Jandę. Za to, że jest odważna, że jest szalona, za to, że jest taka, jaka chce być. I kropka" - cytowała jej słowa Viva.pl w 2018 roku.
Jej marzenie o współpracy z kobietą się spełniło. Dębska zagrała m.in. w jej spektaklu "Mąż i żona" w Teatrze Polonia czy w "Coś tu nie gra" w Och-Teatrze.
Sama Janda musiała w ostatnim czasie borykać się z niemałymi problemami związanymi z funkcjonowaniem jednego z jej przybytków kultury. Okazało się, że najnowsze przedstawienie w jej reżyserii zupełnie nie cieszy się zainteresowaniem widowni.
"Ludzie po raz pierwszy w historii fundacji w ogóle nie kupują biletów. Odstrasza ich temat (...) Trudno. Będziemy grać mimo to. Dla niewielkiej publiczności także. Powstaje spektakl moim zdaniem dobry i potrzebny, może zyska z czasem potrzebujących. Praca nad nim była trudna, jesteśmy zmęczeni, ale i spokojni (...). Zobaczymy, jakie będą losy tego przedstawienia (...). Opowieść gorzka i dynamiczna, temat ważny, aktorstwo solidne" - pisała twardo na Facebooku, podając daty i godziny, w których będzie wystawiany spektakl.
Gorzkie apele artystki poskutkowały.
"Moje obawy okazały się nie do końca trafne, publiczność początkowo rzeczywiście odstraszał temat (...), ale po próbie generalnej z publicznością i premierze, na których sala pękała w szwach, a szczególnie po pierwszych wpisach internetowych naszych premierowych gości, sprzedaż ruszyła z kopyta" - informowała w sieci zadowolona Janda.
Zobacz też:
Krystyna Janda powiedziała otwarcie. Zmaga się z dokuczliwą przypadłością
Maria Dębska rozwiodła się z Bosakiem. Zaraz po ślubie wiedziała, że popełniła błąd
Krystyna Janda wciąż to robi i nie zamierza przestać. Padły szczere słowa