Wyszła na jaw prawda ws. Michała Szpaka. Sprzedawca ze sklepu przecierał oczy ze zdumienia
Michał Szpak ma spore grono wiernych fanów. Nie należy do niego bez wątpienia były pracownik salonu jednej z popularnych sieci drogerii, który wyjawił, jak wokalista zachowuje się, gdy nie "patrzą" na niego kamery. Można się zdziwić.
Popularność na TikToku zyskał ostatnio filmik, w którym mężczyzna pracujący niegdyś w butiku z kosmetykami podzielił się swoimi wrażeniami z wizyt znanych osób. Choć może nie zdarza się to na co dzień, w stolicy wcale nie tak trudno natknąć się na celebrytę, który jak każdy inny człowiek ma czasem do załatwienia kilka spraw w miejscu publicznym.
W przeciwieństwie jednak do przeciętnego zakupowicza pojawienie się w lokalu znanej twarzy budzi sporo emocji. Nic dziwnego, że były sprzedawca drogeryjny dobrze zapamiętał moment, gdy w trakcie pracy stanął oko w oko z Maffashion.
"Przemiła, uśmiechnięta. Powiedziała, że ładnie pachnę. Przysięgam szczerze, nic już później nie pamiętam" - ekscytował się internauta, który był wówczas wielkim fanem influencerki.
Pozytywne odczucia wzbudziła w nim też Agnieszka Dygant.
"Pierwsze, co poczułem, to skrępowanie wynikające z jej pewności siebie, ale takiej pozytywnej. Jednak za dosłownie chwilkę wszystko puściło. Nie miała tematów tabu, chętnie wymieniała się swoimi doświadczeniami. Uwielbiam!" - oświadczył użytkownik posługujący się nickiem ernest.szcz.
Ale nie o wszystkich mówił w samych superlatywach.
Co zaskakujące, do grona niemiłych klientów należał Michał Szpak. TikToker przyznał, że lubi piosenkarza i ceni jego twórczość, ale to, czego doświadczył w interakcji z nim na żywo, całkowicie przekreśliło jego dotychczasowy stosunek do gwiazdora.
"Tutaj nie miałem już takiego miłego doświadczenia. Rozumiem, że każdy artysta i każda osoba publiczna, w ogóle każda osoba na świecie, ma gorszy dzień, ale tutaj wiało totalnym chłodem. Przyszedł po jakąś konkretną rzecz z makijażu, ale już nie pamiętam, co to było. (...) Po wymienionych trzech zdaniach moja idealna wizja Michała Szpaka zmieniła się o 180 stopni" - przyznał w filmiku opublikowanym w sieci.
Trudno na podstawie jednej sytuacji wyrokować, jaki w rzeczywistości jest celebryta. Jak zauważył sam nagrywający, mogła to być po prostu kwestia złego samopoczucia, pośpiechu czy jeszcze czegoś innego. Zwłaszcza że relacje innych postronnych osób wskazują na coś zupełnie odwrotnego...
Niespełna 34-latek tworzy bardzo różnorodną pod względem gatunkowym muzykę, sam natomiast jest wielkim fanem... techno. Wielokrotnie opowiadał, że uwielbia bawić się w klubach do białego rana. To jest dla niego odskocznia od sceny, na której wszystkie oczy zwrócone są tylko na niego, i bycia ciągle na świeczniku.
"Tam są momenty mojego życia, które bardzo dużo mi pomogły i tam też są ludzie, którzy nie oczekują od ciebie niczego poza tym, żeby po prostu dobrze z tobą spędzić czas. Mogę sobie pozwolić na to, aby oderwać się od rzeczywistości" - mówił w podcaście "Polecony z WWA".
A jako że stolica wcale nie jest taka duża, to obecność Szpaka w podobnym miejscu zapewne niejednej osobie rzuciła się w oczy. I właśnie w tym przypadku wrażenia ze spotkanie były zupełnie inne.
"Poznałem go dobrych pięć lat temu w jednym z warszawskich klubów. Grałem wtedy akurat, a on bawił się przy djce niemal przez całą noc. Nie schodził z parkietu, a jedynie ktoś donosił mu wodę. Widać, że ta muzyka też mu odpowiada, a nie tylko to, co gra w czasie koncertów. Innym razem miałem okazję uciąć z nim kilka zdań przy barze. Dał się poznać jako otwarty klubowicz, który nie przyszedł tam szukać fanów, a naprawdę się bawić" - przekazał ShowNews jeden z DJ-ów.
A więc wygląda na to, że jeden człowiek może mieć po prostu... różne twarze.
Zobacz też:
Zwrot akcji w sprawie Szpaka nastąpił w jednej chwili. Było tak jak ludzie myśleli
Niespodziewane doniesienia w sprawie Szpaka. Sam się przyznał przed wszystkimi. To koniec plotek
Michał Szpak późnym popołudniem zwrócił się do fanów. "Przedstawiam Wam"