Znienacka Zakościelny wyjawił ws. "Tańca z gwiazdami". Nie jest tak, jak wszyscy sądzili
Maciej Zakościelny zajął zaszczytne trzecie miejsce w 15. edycji "Tańca z gwiazdami". W najnowszym wywiadzie aktor wyjawił, jak wyglądała przygoda z programem z jego perspektywy i dlaczego właściwie przyjął propozycję wzięcia udziału w show. Te słowa mogą zadziwić...
Maciej Zakościelny szybko wyrósł na jednego z faworytów zakończonej niedawno kolejnej odsłony "Tańca z gwiazdami". Ostatecznie, w wyniku głosowania widzów, zajął ostatnią lokatę na podium - tuż za Julią Żugaj i Wojciechem Kuciną oraz zwycięzcami: Vanessą Aleksander i Michałem Bartkiewiczem. Aktor nie odbiera koleżance po fachu zasług, ale jednocześnie sam nie ma sobie nic do zarzucenia.
"Nie uważam, że Vanessa nie powinna wygrać. Tylko chodzi o to, że zrobiliśmy [z partnerką taneczną, Sarą Janicką - przyp. aut.] superrobotę" - ocenił w podcaście "WojewódzkiKędzierski".
To właśnie wspomnianej tancerce celebryta przypisuje największe zasługi, jeśli chodzi o jego postępy. Para była na tyle przekonująca w wykonywanych przez siebie choreografiach, że niektórzy widzowie od razu zaczęli dopatrywać się między nimi czegoś więcej niż tylko przyjaźni; pisali w sieci, że czuć między nimi chemię. Plotki podsyciła też wypowiedź jednego z jurorów, Tomasza Wygody, który wyraźnie zasugerował, że coś faktycznie jest na rzeczy.
"Sara ma męża przecież" - uciął Zakościelny w rozmowie z Kubą Wojewódzkim i Piotrem Kędzierskim.
W istocie w sierpniu ubiegłego roku blondwłosa piękność stanęła na ślubnym kobiercu z Michałem Danielowiczem, który zawodowo związany jest nie tylko ze światem tańca, ale i karate. 44-latek, który sam niedawno rozstał się z wieloletnią partnerką, modelką Pauliną Wyką, nie zamierza więc najwyraźniej stawać na drodze szczęścia małżeństwa.
"Chciałem podziękować mężowi Sary, że mi ją wypożyczył na ten czas" - powiedział nawet na antenie Polsatu po ostatnim odcinku.
Dla Zakościelnego główną motywacją do przyjęcia oferty produkcji była po prostu miłość do tańca. Choć aktor nigdy nie uczył się go w sposób profesjonalny, ruch zawsze był istotnym elementem nie tylko jego zawodu, ale i codzienności.
"Zawsze tańczyłem. Lubiłem tańczyć. Pamiętam, że były takie okresy, gdy mieszkałem w kawalerce, że roznosiło mnie i potrafiłem tańczyć ze ścierką (...) po całym domu. Tak wyrażałem swoje emocje" - wyznał we wspomnianym podcaście.
Wydaje się, że w 20-letniej karierze gwiazdora bywały już lepsze momenty, przede wszystkim okresy tzw. szczytu popularności, w których mógłby zaangażować się w celebrity talent show. On nie uważa jednak, że podjęcie się tego wyzwania właśnie teraz było - jak zasugerował Wojewódzki - "aktem desperacji przy wytracaniu medialnej siły i atencji".
"Poszedłem po dobrą zabawę, ale też czułem, że w tym mogę być po prostu szczęśliwy. Ruch zawsze był w moim życiu czymś ważnym. Plus jeszcze do tego muzyka. Czego można chcieć więcej?" - odparł Zakościelny, dodając jednocześnie, że dziś znajduje się w takim punkcie życia zawodowego, że "już nic nie musi".
Showman stwierdził, że nie bez znaczenia pozostawały tutaj kwestie finansowe czy obecność kamer. Aktor zapewnił, że i bez tych aspektów potrafi czerpać przyjemność z tańca. Ale program dał mu coś, czego nie znalazłby nigdzie indziej.
"Po prostu uważam, że nie miałbym takiej mobilizacji, jak w 'Tańcu z gwiazdami', żeby się aż tak nauczyć i codziennie trenować po kilka godzin" - wyjaśnił.
Wygląda na to, że Zakościelny chciał przede wszystkim odsłonić przed fanami prawdziwego siebie.
"Poszedłem też do tego programu, żeby trochę zbliżyć się do ludzi. (...) Myślę, że bardziej chodziło mi o to, aby troszeczkę pokazać siebie takiego, jakim jestem. W tym programie możesz się obnażyć bardzo. Może ci to wyjść na dobre albo na złe. (...) Myślę, że [zyskałem] bardzo dużo" - ocenił.
Zwłaszcza że występy jego i Sary budziły ogromne emocje. Niektórzy do dziś wspominają niezwykle emocjonujący freestyle, który duet przygotował do jednego z ostatnich epizodów.
"Spotykamy się wraz z Sarą z niezwykłym odbiorem. To, co się działo na widowni, to, jakie owacje - ale to takie niezwykłe owacje - dostaliśmy po naszym freestyle'u, to, jak ludzie do nas piszą, wysyłają zdjęcia, jak płaczą (...). To, jak w ogóle nasze tańce zostały odebrane od samego początku..." - podzielił się swoimi odczuciami w "halo tu polsat".
Widać, że dla gwiazdora udział w "Tańcu z gwiazdami" był niezwykłą przygodą, która na długo zostanie w jego pamięci.
Zobacz też:
Nie cichną plotki o romansie Zakościelnego. Jednym zdaniem uciął wszelkie spekulacje
Wyszło na jaw ws. Zakościelnego. Wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej
Poruszony Maciej Zakościelny wyznał na antenie. "Trudno mi było zrozumieć"