Zygmunt Chajzer ostro o narzekających artystach. "Zarabiali i nadal zarabiają" [POMPONIK EXCLUSIVE]
Emerytury artystów to temat, który wciąż rozgrzewa opinię publiczną. W rozmowie z Pomponikiem swoim zapatrywaniem na tę kwestię podzielił się Zygmunt Chajzer. Prezenter nie gryzł się w język, mówiąc o narzekających kolegach z branży. Zarówno dla nich, jak i innych osób tworzących rodzimą kulturę ma jednak pewną ciekawą propozycję...
Zygmunt Chajzer działa na polskim rynku pracy od ponad 40 lat. I choć największą popularność przyniosły mu telewizyjne teleturnieje i seria reklam, największą stabilność finansową zapewniło mu co innego niż praca na wizji. Przez znaczną część wspomnianego okresu mężczyznę można było usłyszeć m.in. na antenie Programu I Polskiego Radia.
To właśnie w tym zajęciu 70-latek upatruje recepty na otrzymanie emerytury w wysokości powyżej średniej krajowej.
"Ja pracowałem w Programie I Polskiego Radia. W pewnym momencie byłem kierownikiem redakcji, więc miałem wysokie stanowisko. Dostawałem normalną pensję i od niej płaciłem składki. Była to więc praca na etat przez ponad ćwierć wieku - 27 lat" - podkreślił w rozmowie z naszym reporterem w ramach cyklu "Strip Talk z Gwiazdami".
Mimo to celebryta nie nazwałby przysługującego mu świadczenia wystarczającym. Kiedy nasz reporter przytoczył powszechne przekonanie, że dobra emerytura to taka, która wystarcza na skromne życie, z ust Chajzera padły wymowne słowa.
"Na skromne życie - tak, ale ja wolałbym prowadzić nieskromne" - powiedział ze śmiechem.
Ojciec Filipa Chajzera do dziś pozostaje aktywny zawodowo, co pozwala mu co nieco dorobić i nie martwić się o swój byt. Od 4 listopada widzowie będą mogli regularnie, bo od poniedziałku do czwartku o godz. 20.00, oglądać go w Super Polsacie. To właśnie tam zadebiutuje program "Bitwa o palety".
Prezenter nie gryzł się w język na wzmiankę o znanych osobach, które dziś utyskują na wysokość kiepskie emerytury.
"Narzekanie - jedno, a to, co się odłożyło (...), to drugie. Różnie bywało, a przecież kilkadziesiąt tysięcy za koncert to norma wśród wykonawców niezłej klasy, więc jeśli ktoś dużo zarabiał i potrafił sobie odłożyć, to w tej chwili skromna emerytura chyba nie jest problemem. Natomiast ci, którzy niewiele odkładali, mają problem" - skomentował w wywiadzie udzielonym Pomponikowi.
Jego odczucia w tej kwestii nie pozostawiają wątpliwości.
"Oczywiście [że ich nie żałuję - przyp. aut.]. Ci artyści zarabiali i zarabiają nadal niezłą kasę" - powiedział twardo.
Według niego znane postaci, które dziś nie są zadowolone z państwowych świadczeń, popełniły duży błąd, nie myśląc o przyszłości i nie starając się w odpowiednim momencie jej finansowo zabezpieczyć. Zdaniem Chajzera kierowało nimi życzeniowe myślenie w rodzaju "jakoś to będzie". Podchwycił on natomiast pomysł mający na celu wspomożenie mniej znanych twórców.
Zamiast zastanawiać się nad losem uprzywilejowanych, prezenter przywołał koncepcję utworzenia specjalnego funduszu dla artystów, którzy zakończyli działalność zawodową.
"(...) Jest to kwestia godna rozważenia i dyskusji. Tak, żeby zapewnić również tym, którzy tworzą kulturę, tworzą to życie artystyczne, a nie zawsze są na topie, godną emeryturę i życie. Pytanie o kryteria, pytanie jak to zrobić" - zastanawiał się Chajzer.
Rozmówca Pomponika miał na myśli dość szeroką definicję środowiska, zaliczając do niego również pracowników domów kultury czy ognisk artystycznych. Z jego perspektywy należałoby więc skupić się właśnie na tych ludziach, a nie popularnych nazwiskach, które w swoim czasie mogły samodzielnie zadbać o własny los.
Gwiazdor zdaje sobie jednak sprawę, że już sama definicja "twórców wartościowej kultury" dla wielu mogłaby być sporna. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to zagadnienie, nad którym warto byłoby się pochylić. Zwłaszcza że najniższa emerytura jest tak niska, że trudno nawet wyobrazić sobie, że może ona być dla kogoś jedynym źródłem dochodu.
Zobacz też:
Reklamował proszek przez 14 lat i nagle mu podziękowano. Ujawnił kulisy rozstania
Zygmunt Chajzer pochwalił się w sieci. Fani szybko dostrzegli pomyłkę