Opiekunka Violetty Villas przerwała milczenie. Szok, co właśnie wyjawiła
W tym roku od śmierci Violetty Villas minie już 14 lat. Śpiewaczka pozostawiła po sobie niemały dorobek artystyczny oraz spory spadek, który przez lata był przedmiotem dyskusji w mediach. Podobnie zresztą jak śmierć artystki, o którą po części obwiniona została jej opiekunka i przyjaciółka, Elżbieta Budzyńska. Kobieta w końcu postanowiła przerwać milczenie i przedstawić światu swoją wersję wydarzeń.
Śmierć Violetty Villas długi czas była przedmiotem dyskusji mediów oraz fanów. Wszystko przez to, że artystka ostatnie lata życia spędziła niemalże w odosobnieniu. W 1998 roku wróciła bowiem do rodzinnego domu w Lewinie Kłodzkim. Stan posiadłości pozostawiał jednak wiele do życzenia. O sytuację śpiewaczki operowej w tym czasie podobno dbała tylko Elżbieta Budzyńska, która od lat 80. pełniła rolę garderobianej artystki.
Z jednym synem Violetta nie miała kontaktu. Mężczyzna o śmierci matki dowiedział się z mediów. Niemalże od razu zaczął domagać się przejęcia spadki po zmarłej rodzicielce.
Po wielu latach sądowych dyskusji Elżbietę Budzyńską uznano za współwinną śmierci Violetty Villas. Sąd orzekł, że kobieta zaniedbała swoją podopieczną i niebezpośrednio przyczyniła się do jej zgonu.
Po odbyciu kary Elżbieta Budzyńska nie miała gdzie mieszkać. Zdecydowała się więc na chwilowe życie w namiocie na posesji w Lewinie Kłodzkim.
W najnowszej rozmowie z portalem Show News kobieta postanowiła opowiedzieć, jak przez ostatnie lata wyglądało jej życie. Była garderobiana Violetty Villas uważa, że została źle potraktowana zarówno przez sąd, jak i przez syna swojej pracodawczyni. Uważa, że w żaden sposób nie zaniedbała swoich obowiązków. Jednocześnie podkreśla, że nie była w stanie zmusić artystki do niczego, ponieważ ta odrzucała każdą pomoc.
Początkowo to właśnie wieloletnia przyjaciółka miała przejąć spadek po artystce. Testament został jednak podważony, więc wszystkie dobra materialne przejął jedyny syn Violetty - Krzysztof Gospodarek. Mężczyzna od początku nie mógł się dogadać z opiekunką matki.
"On pojawiał się tylko przez lata, jak mama była po koncertach i miała pieniądze. Ale kiedy go potrzebowała, to go nie było. Kiedy Violetta zmarła, to sąd początkowo mi przyznał prawo mieszkania w Lewinie i wszystko, co po niej zostało, jako nasz wspólny dorobek. Gospodarek miał mi wydać klucze, ale tego nie zrobił. Weszłam do tego domu dopiero z pomocą mediów. Zaczęłam sobie tam sprzątać i wtedy dostałam wiadomość o śmierci mojego męża. Pojechałam na pogrzeb z małą walizką, a gdy wróciłam, to syn Violetty wymienił zamki i już nie weszłam do tego domu" - relacjonuje Budzyńska w rozmowie z portalem ShowNews.
Obecnie Elżbieta Budzyńska wiedzie skromne życie. Mieszka u przyjaciół Violetty Villas pod Warszawą. Zapewnia, że nie jest w posiadaniu żadnym pieniędzy po zmarłej artystce.
"Ja nie byłam przy pani Violetcie dla pieniędzy. Jej nie było stać, żeby mi płacić czy mnie ubezpieczać. Opiekowałam się nią tak, jak umiałam przez 30 lat, i nie zakładałam w banku kont. Mam 800 złotych emerytury, którą sobie wypracowałam w innych miejscach i żyję teraz skromnie pod Warszawą" - mówiła ShowNewsowi.
Budzyńska co jakiś czas odwiedza Lewin Kłodzi i nie kryje swojego rozgoryczenia tym, że posiadłość po Violettcie Villas popada w ruinę. Kobieta winę za ten fakt zrzuca na syna artystki, który kilka lat temu za pomocą zebranych charytatywnie środków miał wyremontować dom.
"Kilka lat temu wielbiciele naszej artystki zorganizowali przecież w Chicago wielki koncert i były zbierane pieniądze na remont tego domu. Gospodarek tam sobie do USA poleciał, Polonia dała dolary, a on wrócił do kraju i nic nie zrobił" - wspomina Elżbieta.
Sprawa nie jest jednak taka prosta. Jakiś czas temu gmina z własnych środków wyremontowała budynek po miejscowej szkole i urządziła tam muzeum Violetty Villas, w którym oglądać można pamiątki po artystce. Syn śpiewaczki twierdzi, że nie ma środków na stworzenie własnego muzeum pamięci o matce. Nie ma też po niej żadnych pamiątek, bo wszystkie znalazły już swoje miejsce.
Zobacz też:
Wiadomo, co z filmem o Villas. Padła konkretna data i nazwiska
Violetta Villas miała zagrać u Wajdy. Kiedy zrozumiała swój błąd, było już za późno
Teresa Lipowska narzeka na zdrowie. Ujawnia, z czego musiała zrezygnować